Czy to ja wysyłam mojego psa do ataku?

Agresywne zachowania u psów, w tym rzucanie się do mijanych na spacerach psów i ludzi to jeden z dość trudnych do zaakceptowania  przez nas i – niestety – dość często pojawiających się na ulicach problemów z psami.

Boimy się komunikacji agresywnej i,  mimo że jest ona naturalnym elementem psiej komunikacji, często nie mamy w sobie zgody na to, aby akurat nasz pies prezentował sygnały agresywne. Zwykle mamy z tego powodu poczucie winy, że coś popsuliśmy po drodze i teraz pies tak się zachowuje. Albo że za mało z psem ćwiczymy. Że jesteśmy za mało konsekwentni, za mało pilnujemy posłuszeństwa naszego psa.

Czasami zdarza się, że podczas treningów nasz pies świeci przykładem dla wszystkich, a już w zupełnie codziennych sytuacjach robi rzeczy, których byśmy najchętniej u niego nie widzieli. O co więc chodzi? Czy to kwestia tylko słabej generalizacji posłuszeństwa? Zbyt małej ilości sytuacji przerobionych treningowo? Za mało nagród? Za dużo?  A może już tuż tuż jesteśmy prawie skłonni zgodzić się z sąsiadem z pod „czwórki”, że „ten nasz pies to potrzebuje twardej ręki”? A może, mimo iż wiemy, że psy nie są głupie, ten nasz akurat jednak jest???

Uczucia rezygnacji, bezradności, frustracji i irytacji zaczynają coraz częściej nam towarzyszyć. Czujemy, że samo szkolenie psów nam nie wystarcza… Że brakuje nam takiego…. takiego…. „brakującego elementu” 😀 Czujemy, że jest jeszcze coś, o czym nie wiemy. Przeczucia są trafne.

Powszechnie wiadomo, że pies jest barometrem naszych uczuć i gdy tylko my się denerwujemy, on także przejmuje te emocje. Natomiast mało jeszcze wiemy o tym, że komunikujemy się z naszym psem stale – właściwie cały czas coś do niego mówimy. Powiesz: „ale jak to? Ja nie mówię do mojego psa poza sesjami i treningiem!”. Jasne, tylko że ta komunikacja, o której powszechnie myślimy, to tylko jedna składowa całości rozmów, jakie prowadzimy z naszym psem. To tylko wyuczone słowa i gesty. A poza tym, pozostaje jeszcze cała gama sygnałów niewerbalnych:  nasza mowa ciała, mnogość naszych gestów, postaw, zmian mimiki twarzy, czy nawet napięcia mięśniowego! Z których najczęściej w ogóle nie zdajemy sobie sprawy! Bardzo często jesteśmy nieświadomi swoich ciał, swoich gestów. Czasami dziwimy się, widząc się na filmikach „o, to ja tak macham bezładnie rękami?!” 😉 Jednak każdy, najdrobniejszy z tych niewerbalnych komunikatów doskonale odczytuje nasz pies. On widzi nasze zdenerwowanie, widzi, w którym kierunku zamierzamy się poruszać, widzi, kogo darzymy sympatią, a kogo już niekoniecznie. To, jak zareaguje, zależy w dużej mierze od jego charakteru, predyspozycji, doświadczeń i zaufania do nas. I tak niektóre psy zaczynają reagować agresywnie na inne psy i ludzi. Zaczynają „startować z zębami” będąc na smyczy lub, będąc luzem, biegną oszczekać przechodnia, mimo naszego tak świetnie uwarunkowanego przywołania… (każdy, kto włożył w trening psa masę czasu, siły i energii, dokładnie wie, o czym teraz mówię…).

W takich sytuacjach czasami zastanawiamy się, co przed atakiem robił nasz PIES. Próbujemy wyłapać jego sygnały stresu, początkowe ostrzegawcze komunikaty, dzięki którym następnym razem moglibyśmy odpowiednio zareagować i nie dopuścić, by te ataki ponawiał. Skupiamy się na tym, jak jeszcze lepiej i bardziej różnorodnie zaplanować sesje treningowe, jaki jeszcze lepszy motywator dla naszego psa znaleźć, jakiej jeszcze komendy nauczyć, żeby w takiej sytuacji pies nie pobiegł nikogo oszczekać i nie „startował z zębami” do psów i ludzi, będąc na smyczy.

W zasadzie nie przyjdzie nam do głowy jedna rzecz… Mianowicie, co MY robiliśmy przed atakiem. Co MY zrobiliśmy w odpowiedzi na sygnały stresu naszego psa. W ogóle, ale to totalnie w ogóle nie przychodzi nam do głowy fakt, że nasze ciało i jego czynności w tym momencie mogą mieć jakiekolwiek znaczenie. No, nie przychodzi nam do głowy, bo nie mamy o tym pojęcia 😀 Nie mamy świadomości, że to ma znaczenie. Wiemy, że trzeba skupiać się na psie, ale że na nas??? A gdzieżby!

I tu mamy bardzo często rozwiązanie. Jednak trochę pewnie Was zasmucę, bo powiem, że zwykle potrzeba innej, świadomej osoby, by mogła nam uwidocznić, co właściwie robimy z naszym ciałem. Jakie pozy nieświadomie przybieramy albo że te pozy mają dla psa inne znaczenie, niż myślimy.

I tak np. możliwe jest, że odwracając się w stronę innego psa/człowieka, dajemy sygnał naszemu psu „atakujemy”.

Możliwe jest, że gdy kontynuujemy marsz (np. chodnikiem) na wprost, mimo że nasz pies zbacza z kursu i próbuje odejść na bok, niechcący wpychamy go w sytuację, o której on już wiedział, że sobie nie poradzi i nie chciał w nią w ogóle wejść. A wystarczyło podążyć za nim!

Jeśli wołamy naszego psa i jednocześnie stoimy przodem do niego i do atakowanych obiektów, pies jako drugorzędny odbiera komunikat werbalny, patrząc na to, że stoimy na wprost. Według psiej komunikacji „idziemy tam” 🙂 Ja też do niedawna miałam problem z uświadomieniem sobie, co robię i jak stoję w momencie, gdy wołam psa do siebie albo odwołuję z jakiejś trudnej sytuacji.

Często lepiej w ogóle nie wołać, tylko po prostu odwrócić się i odejść szybkim krokiem w drugą stronę, nie oglądając się za siebie – wtedy pies widzi, że my na pewno nie chcemy uczestniczyć w tej interakcji.

To tylko pojedyncze przykłady, ale warto zgłębiać temat psiej komunikacji i uczyć się jej sygnałów. Dzięki etogramom stworzonym przez naukowców badających psy, mamy możliwość to robić. A im lepiej poznamy „psi słownik”, tym lepiej będziemy mogli rozumieć nasze psy i pomagać im na co dzień. Prawidłowa interpretacja psiego języka wymaga sporej ilości obserwacji i doświadczenia, ale warto się tego uczyć.

Dzięki znajomości psiego języka, nasze codzienne treningi i naukę różnych przydatnych zachowań będziemy mogli uzupełnić o świadome rozmowy z psami w ich języku 🙂

Jeśli jesteś zaintrygowana/y tematem psich rozmów, zapraszam do kontaktu – chętnie pomogę go lepiej zrozumieć i wskażę specjalistów, którzy mają dużą wiedzę popartą doświadczeniem w tej dziedzinie 🙂

Scroll to Top