+48 888 516 466
kontakt@alaodjazza.pl

Gryzienie

Created with Sketch.

Gryzienie w wykonaniu szczeniąt jest chyba jednym z największych problemów świeżo upieczonych właścicieli.
Każde szczenię gryzie, ale nie każde jest niszczycielem rąk i mebli, co zależy od różnych czynników (m.in. osobowości i temperamentu psiaka, naszych reakcji na takie zachowanie, ilość codziennych aktywności i rodzaj zajęć proponowanych psu przez nas). Okres, w którym zachowanie to jest szczególnie nasilone to pierwsze parę miesięcy życia psiaka (mniej więcej w 5-6 miesiącu szczenięta już nie mają takiej tendencji), później szczęśliwie przemija.

Na początek warto zadać sobie pytanie, dlaczego właściwie szczenięta gryzą? Powodów jest kilka, w zależności od rodzaju gryzienia (czy to ręce, czy dywany, etc.).

1) Gryzienie rąk, rękawów, nogawek, i innych części człowieka w zabawie. Zanim wściekniemy się na naszego niewychowanego, brutalnego i nieokrzesanego psa, powinniśmy uświadomić sobie, w jaki sposób bawią się szczenięta między sobą – jak wyglądają psie zabawy, jaki występuje w nich najczęstszy element? Zapewne często zdarzało Wam się widzieć bawiące się psy, zatem doskonale wiecie, że w 90% to zabawa w „zagryź mnie jeszcze raz”. Kiedy małe szczenię trafia do naszego domu, ma za sobą zazwyczaj najwięcej psich doświadczeń zabawowych, które to z większym lub mniejszym powodzeniem próbuje przekładać na nas. Dlatego podgryza nasze ręce, szarpie za włosy, wyskakuje znienacka, by dopaść naszych kostek.

Od chwili, gdy zauważamy to zachowanie (cóż, trudno je pominąć..), powinniśmy uczyć szczenię nowych strategii zabawy, z wykorzystaniem zabawek – na początek najlepsze są miękkie plecione sznurki, maskotki, czy zabawki z miękkiej gumy. Miękkie, ponieważ mleczne zęby szczeniąt są dość słabe i łatwo jest je uszkodzić bardziej topornymi materiałami (chociaż nie ma reguły, są pieski o szczękach rekina). Warto mieć zabawkę/gryzak gdzieś pod ręką, żeby przekierować gryzienie nas na gryzienie zabawki. Także podczas aktywnej zabawy, w chwili, gdy szczenię chwyci nas za rękę, powinniśmy wydać z siebie jakiś wysoki dźwięk, na chwilę zabrać ręce wraz z zabawką, po czym dać psu drugą szansę. Piesek szybko zobaczy, że gdy chwyta nas za rękę, zabawa natychmiast się kończy, podczas gdy trzymanie za zabawkę pozwala kontynuować tę wspaniałą czynność.

Warto także bawić się ze szczeniakiem rękami. Mogłoby się wydawać, że wtedy sami prosimy się o ataki na nasze kończyny. Wbrew pozorom, to wcale nie tak. Szczenięta bawiące się między sobą i z matką muszą nauczyć się kontroli siły uchwytu, aby się wzajemnie nie pokaleczyć. Kiedy jedno z małych ugryzie zbyt mocno, drugie piszczy i odchodzi na chwilę z zabawy. To bardzo jasny komunikat „hej, stary, przegiąłeś!”. A że szczeniakom zależy na tym, by zabawa trwała, stopniowo uczą się panować nad siłą swoich szczęk. Tak samo dzieje się, gdy uczymy naszego malucha tzw. „miękkiego pyska”. W zabawie rękami także ustalamy sobie poziomy naszej reakcji i kiedy nas boli, przerywamy na moment zabawę. Piesek szybko dostosuje siłę ugryzień do naszych zasad, co w przyszłości nauczy go gryźć kontrolowanie także w sytuacjach trudnych (obronie, dyscyplinowaniu, itp – UWAGA! Nie mówię tu o sytuacjach typu walka o życie, panika, silne obrażenia ciała i szok, itp. Wtedy zwierzę traci kontrolę całkowicie, bo wyłącza procesy korowe mózgu – w skrócie, nie myśli.), zamiast chapać z całej siły. Oczywiście nie każdy lubi taką formę zabawy z psem, ale to, że nauczymy psa gryźć lekko, wcale nie oznacza, że musimy tylko tak się z nim bawić. Jednakże nawet późniejsze używanie zabawek, nie spowoduje, że pies zapomni, jak się obchodzić z ludzką ręką.

 

Ciąg dalszy nastąpi…

 

86 komentarzy

  1. Aneta pisze:

    O matko, może wreszcie jakoś opanuje swojego małego gryzonia bo to już nie do zniesienia! 😀 Ale i tak staram się zawsze być spokojna

  2. Niki pisze:

    A co w sytuacji gdy pies zjada przedmioty? Przyszedł w wieku 5 tygodni, mieszka w domu, w moim pokoju – o ile gdy był szczeniakiem nie zdarzało mu się gryźć mebli czy butów (choć parę razy przynosił moje trampki i memłał sznurówki), od samego początku dostał smaki do gryzienia (suszone uszy, „buty” i patyki ze skóry), gdy wychodzę z domu psiak dostaje smaka i zostaje zamknięty w pokoju. Problem polega na tym że w takiej sytuacji rozszarpuje mi kołdrę – gdy widzę nigdy tego nie zrobi, ewentualnie tylko legowisko lekko rozerwie, kołdra jest za to dosłownie poszarpana, poszwa też, wyciąga ze środka wełnę i śmieci po całym pokoju. Jak go tego oduczyć? Nie robi tego zawsze gdy mnie nie ma, tylko czasami. Jest przyzwyczajony że nie ma mnie 8h, dwa razy rozszarpał kołdrę gdy byłam później, ostatnio już nie, ale jak został z siostrą (swoją, też psem ;)) w moim pokoju na godzinę to kołdra była w strzępach. Myślałam że to może ona to zrobiła (już wcześniej zostawali razem u mnie i darli kołdrę), ale gdy zostaje sam, bez niej, też rozdziera kołdrę. Aha, uwielbia jeszcze memłać taki pluszowy podgłówek – zastępujący mi poduszkę. Będę wdzięczna za wszelkie rady 😉

  3. Niki pisze:

    Pies ma rok i 3 miesiące pierwszego grudnia skończy 😉

  4. Alicja Milewska pisze:

    Podłoże takiego problemu może być różne. Za mało informacji podałaś 🙂 1) Od kiedy pies rozszarpuje kołdrę? Od małego, odkąd tylko mógł sam wskoczyć na łóżko, a może zaczęło się nagle w jakimś wieku?
    2) Kiedy się to zdarza? Po spacerze krótkim i spokojnym, a może długim i pełnym wrażeń? Po jakichś wrażeniach miłych lub niemiłych dla psa?
    3) Czy pies zjada zostawiony smakołyk?
    4) Czy pies ma do dyspozycji legalną zabawkę, która bardzo lubi, a której nie ma na co dzień dostępnej? (zabawka dostępna ciągle jest po prostu nudna)

    Na pewno należy wszystkie przedmioty kołdro- i poduszko-podobne chować na czas wyjścia. To, że pies próbuje rozwalać także swoje legowisko świadczy o tym, że pies jest mocno pobudzony na co dzień. Może ma za mało aktywne spacery? A może za bardzo aktywne i nie radzi sobie z emocjami? A może nie umie się wyciszać po zabawie? A może znalazł idealny sposób na zwrócenie Twojej uwagi, gdy nic się nie dzieje? Pytam dość rozlegle i chaotycznie, bo informacji i konkretów jest w Twoim poście mało – jeśli odpiszesz na pytania, to dojdziemy w końcu do przyczyny 🙂
    Co jeszcze można na pewno zrobić, to dawać psu zamiast zwykłego gryzaka coś kombinowanego. Może to być KONG napchany jakimś pasztetem i psimi ciastkami, np. taki: http://www.petco.com/assets/product_images/0/035585141213C.jpg
    A możesz po prostu gryzaka zapakować w kilka pudełek kartonowych, np. po herbacie, ryżu, itp., żeby pies mógł sobie coś legalnie porozwalać, jeśli ma taką potrzebę.
    Innym fajnym rozwiązaniem jest zakupienie kilku pluszaków na rozwalenie, w których robisz dziurkę lub kilka i tam do środka pakujesz kulki suchej karmy albo jakieś psie ciastka. Pies, by je wydobyć musi się nieźle namęczyć, a przy tym może sobie porozpruwać misia. UWAGA! Musisz być pewna, że pies nie zjada wyprutej wełenki, a jedynie ją wypruwa. W przeciwnym wypadku misie są zakazane, bo pies może połknąć wełnę, która może zaczopować mu przewód pokarmowy, a stąd krótka droga do operacji.
    No i jak zawsze w takich przypadkach, spróbuj zostawić kamerkę komputerową z jakimś programem do nagrywania i uwiecznij to, co robi pies pod Twoją nieobecność. To da szerszy obraz jego zachowania, a dzięki temu pozwoli skuteczniej dobrać działania.

  5. Niki pisze:

    Z poduszki już zrezygnowałam ;P Jak był szczeniaczkiem, spał przez jakiś czas na łóżku – potem się zaczęły problemy z warczeniem i atakami na innych członków rodziny, gdy chcieli wejść do mnie do pokoju, więc w ramach obniżania jego poczucia własnej wartości wylądował na swoim posłaniu ;P Które, nawiasem mówiąc, miał od samego momentu jak u mnie zamieszkał (przeczytałam w którymś z twoim artykułów o miejscu dla psa, i prawdopodobnie popełniłam błąd – jego posłanie leżało na wprost drzwi, wychodzących na korytarz i duży pokój – ktokolwiek chciał przejść przez dom, przechodził właśnie tędy. Teraz legowisko leży w najdalszym kącie od drzwi, żeby miał spokój). On często śpi pod łóżkiem, zamiast na posłaniu. Na początku był grzeczny, potem kiedyś został z siostrą w pokoju zamknięty na dzień (do czego jest przyzwyczajony od małego, że mnie nie ma w domu) – kiedy wróciłam, kołdra była w strzępach, a podłoga w wełence 😉 Potem zrobił mi taki numer jak został sam na dłużej niż zwykle, zeżarł/podarł zeszyt jeszcze. To wygląda trochę tak jakby on sobie robił tam posłanie – niekiedy wieczorem, gdy wyjdę na dłuższą chwilę, też potrafi wskoczyć na łóżko i zeskakuje kiedy otwieram drzwi. Nie pamiętam dokładnie ile miał miesięcy jak zaczął tak robić, ale to już nie był szczeniak, raczej nastolatek – wskakuje na łóżko, odgarnia kołdrę, może łapami prześcieradło przesuwa (też kilka dziur narobił w nim…). Robię tak – rano wychodzi na siku, krótki spacerek, 5-10min, potem dostaje jeść, czasami znowu wychodzimy na dwór, też niedługo, tyle tylko że się z nim poganiam ze dwa razy i już, wracamy, wtedy dostaje smaka (różnego, żwacz, ciasteczko, kong (bałwanek) z ciasteczkiem/pasztetem, niestety nie mam takiej fajnej piłeczki jak w linku), mówię grzeczny pies, zostań, pomiziam, i wychodzę. Na spacerach dostaje głupawki, biega jak głupi, obojętnie czy go spuszczę ze smyczy czy wychodzimy na 15m. Ale na pewno masz rację, ogólnie Niki jest niewybiegany, z braku czasu już kilka dni nie byliśmy na porządnym, długim spacerze. Czasami posłanie gryzie/szarpie jak się bawi z siostrą (ganiają się, skaczą na siebie jak kangury, powarkują w taki zabawowy sposób, co chwilę przypadają łapkami do ziemi) i zdarzy mu się je rozerwać – do tej pory tylko 3 razy, ilość szwów na kołdrze powoli idzie w dziesiątki…w tym posłaniu jest taka jakby pianka pocięta w małe kawałki, może być że on jest ciekawy i chce to wyciągnąć żeby poniuchać na przykład? Bo rozszarpywać lubi, i miśki (do tej pory nie zauważyłam żeby wełnę połkną, pomemła, pomemła i jakoś boczkiem mu ona ucieka, ale ograniczam miśka z wełną do czasu kiedy jestem w domu – można na bieżąco sprzątać przynajmniej ;)) Po spacerze albo w trakcie zabawy czasem zdarzy mu się zapomnieć i wskoczy na łóżko złapie i szarpnie kołdrę – jak widzę to zganiam z łóżka natychmiast, a jak mnie nie ma w pokoju to oba psiaki wolą się bawić w dużym, gdzie siedzimy. Jak spał w łóżkou to nie było takich problemów, najpierw (krótko, niestety) spał na prześcieradle, pod kołdrą albo mi we włosach, później się wyniósł na kołdrę i w nogi, i tam się zwijał w kulkę 🙂 Jedynym na razie wypróbowanym smakiem który zostaje aż wrócę jest taka skórzana kuleczka wypełniona twardą masą – aczkolwiek ona dość długo się wala po podłodze zanim raczą ją zjeść. Chociaż też nie do końca, czasem wystarczy że położę i już jej nie ma – dezorientuje mnie to trochę ;P Acha, nie jest to zależne od głodu, właśnie dzisiaj stracił kolację a piłka nawet nie tknięta ;D Spacerów spokojnych to u nas nie ma, jak jest na smyczy to próbuję ciągnąć, po kilku minutach nieco to ogranicza, ale lata wtedy jak głupi to tu, to tam i niucha, zaznacza teren i w ogóle sprawdza co się zmieniło od ostatniego wyjścia. Po długim spacerze idzie się napić (jak ma dobry dzień ;)) i uwali się gdzieś na podłodze gdzie chłodno – pod łóżkiem przy ścianie albo po prostu pod szafą. Nie wiem czy to ma znaczenie, ale często śpi mi pod nogami pod biurkiem – czy to w ciągu dnia, czy już w nocy, robi tak od małego, pozwalałam mu wcześniej wchodzić na fotel do siebie, jak zleciał z łóżka to i z fotela też, ale ciągle się pcha na niego jak siedzę i kiedy mnie nie ma też, wciąż znajduję nowe kłaczki 🙂 Zabawką którą wręcz kocha jest malutka piłeczka, jego pierwsza psia zabawka, na niej właśnie nauczył się pierwszych sztuczek ;D Niestety piłeczka dostała nóg niedawno i gdzieś się zapodziała, tak więc teraz zostają mu zabawki które już zna – rozszarpany misiek, hankielek i kong-bałwanek. Piszesz: „Na pewno należy wszystkie przedmioty kołdro- i poduszko-podobne chować na czas wyjścia.” – obawiam się o materac, to jest gruby materac z wypełnieniem w środku (coś w stylu słomy, takie nitki da się wyciągnąć) i o ile kołdrę czy poszewkę zeszyję, to z materacem nie mam szans. W zasadzie zabawa u niego trwa cały czas jak tylko wyjdzie z pokoju – często przebywa ze mną sam na sam, jeszcze rok musi tak wytrzymać ;/ więc kiedy się wyrwie z pokoju to szaleje. Kiedy ja się z nim bawię (za mało i za krótko, to fakt) to są to po prostu komendy w stylu siad, leżeć i parę innych, czasami aportowanie piłeczki (jak była:) – aportowanych na dworze patyków nie chce oddawać, a piłeczkę oddaje bez większych problemów. Nie radzi sobie z emocjami? To znaczy? Że wyje czy piszczy jak mnie nie ma? Tego nie robi, on małego był uczony że jak ja wychodzę to nic się nie dzieje i nie trzeba piszczeć – piszczy za to jego siostra. Podobnie ze szczekaniem – wystarczy kilka słów (czasem dłużej to trwa) i już nie szczeka kiedy za oknem psy szczekają, podobnie gdy przychodzą goście – mówię „do siebie”, idzie do swojego pokoju, dostaje smaka, chwalę go, każę zostać i wychodzę (to ostanie to nie zawsze, on wtedy zje smaka, westchnie i położy się albo przyjdzie pod biurko/fotel i też leży). Zrobiłam mu kiedyś taką zabawkę do rozszarpania z rurki po papierze, i komedia niesamowita, biedak nie wiedział jak się zabrać do kiełbaski w środku ;D Przestało mi być do śmiechu jak już zrozumiał o co chodzi i następne rozpracowywał w pół minuty :)O misiach ze smakami w życiu bym nie pomyślała, dobry pomysł to jest. A propos misi…są dostępne mięciutkie zabawki dla psa (zoś w rodzaju takiego misia) ale takiego żeby on go nie rozszarpał? Bardzo lubi bawić się z siostrą w przeciąganie takich misi – kończy się rzecz jasna rozerwaniem. Rozpracowali w ten sposób metr linki już 🙂 Jeszcze jedna kwestia, gdzieś tam na górze napisałam już, że on szczeka i warczy na innych członków rodziny, kiedy przechodzą obok czy chcą wejść do pokoju (tu już się rzuca z zębami…). Szczególnie tak reaguje na tatę, jak on przechodzi robi (zazwyczaj) niesamowity jazgot (drzwi od pokoju mam zamknięte), rzucił się do niego też kiedy chciał mi coś podać (w kuchni, bo drugiej stronie domu od mojego pokoju) i jak przechodził obok, ale tu go przytrzymałam i spasował trochę, mimo to tknął zębami nogawkę. Właśnie przed chwilą była podobna akcja, tato przechodził pod drzwiami i Niki ruszył do niego, ale ciszej, delikatniej i jakby z mniejszym przekonaniem niż wcześniej – śpi teraz na swoim posłaniu, w nowym miejscu, jak najdalej od drzwi – jest możliwe że jemu przeszkadzał po prostu ruch i hałas? I czemu w takim razie atakuje i szczeka na tatę w innych sytuacjach? Niestety jak był mały tato go szczuł trochę na siebie, a ja nie wiem jak skorygować jego reakcje, bo chyba sobie wpoił że tato=niebezpieczeństwo, tylko nie wiem, dla niego (psa) czy dla mnie.
    Wybacz chaotyczność i długość tego postu, chciałam przedstawić wszystko jak najwierniej i pisałam po kolei co pamiętam 😉 Dziękuję za pomoc 🙂

  6. Niki pisze:

    Ręce mi opadają przy tym psie. Zasnęłam na kanapie w dużym, Niki się bawił, wyszli z bratem na dwór, a przed chwilą Niki się rzucił na brata, tylko dlatego że ten przeszedł koło niego (Niki leżał koło kanapy) – nie ugryzł go, tylko oparł o niego przednie łapy i szczekał i warczał, szczerząc kły. Siedzi teraz pod łóżkiem (tam go wyganiam za karę) a ja kompletnie nie wiem co zrobić, chciałam sobie wychować ułożonego psa, a wyszedł agresywny 🙁 Korzystałam z metody Ian Fennell, ale tam potrzeba współpracy wszystkich domowników, a moi absolutnie nie chcą i nie współpracowali, w związku z czym pies ma ich głęboko w poważaniu – da się to jakoś zmienić bez potrzeby angażowania ich? Uważają że skoro to mój pies, to ja muszę go ogarnąć, a ja dopiero za rok będę mogła się wyprowadzić. Do tej pory takiej akcji z bratem nie było, rzucił się dwa razy, ale tylko na tatę. Brat go ani nie dotknął, ani nic nie mówił…Było ciemno, światła wszędzie pogaszone, ale pies się ciemności nie boi teraz – tylko jak był całkiem malutki, po przymusowym odsadzeniu od matki mieszkał 3 dni w ciemnej piwnicy, światło się paliło tylko jak ktoś wszedł (piszczał i wył wtedy, mocno się cieszył jak ktoś wszedł). Potem w domu też często piszczał w nocy (spał w kartonie z butelką przy łóżku), ale jak wszedł do łóżka to przestał, później też się to nie powtarzało, w nocy na dwór wychodzi bez lęku. Mam doła przez niego, nie wiem jak naprawić jego zachowanie, przypuszczam że on myślał że się broni, ale bez przesady…

  7. Łukasz pisze:

    Mój Guciu wieczorem gryzie teścia a rano z nim najlepszy przyjaciel

  8. Alicja Milewska pisze:

    Poruszasz bardzo wiele spraw, w tym agresję do ludzi. Proponuję przenieść naszą rozmowę na maila, tam dopytam o szczegóły i najprawdopodobniej polecę jakiegoś specjalistę w realu – agresja do ludzi to nie temat na porady internetowe.

  9. Alicja Milewska pisze:

    Trochę za mało informacji podałeś, żebym mogła pomóc Ci rozwikłać problem Gucia.

  10. Monika pisze:

    Witam,
    Od tygodnia posiadam dziesięciotygodniową suczkę rottweilerkę. Proszę o poradę, jak ją oduczyć gryzienia rąk, chwytania za kostki, gryzienia nogawek itp.? Przy czym odbywa się to nie w zabawie, tylko np. gdy spokojnie ktoś z domowników przechodzi z pokoju do kuchni, ona „dopada” i gryzie nogawkę spodni, złapie za kostkę lub łydkę. Próbowałam rzucać obok niej łańcuszkiem by odwrócić jej uwagę od nogi ale ona tylko spojrzy na rzucony łańcuszek i ponownie rzuca się do nogi. Również podniesionym głosem wypowiadałam „E” lub „Ała” lub po prostu „Nie wolno” ale ona nic sobie z tego nie robi i wbija dalej te swoje „szpileczki”. Wówczas chwytam ją za kark i odciągam. Chociaż to tylko krótkotrwałe rozwiązanie. Boję się, że popełnię jakiś błąd przy jej wychowaniu, oczywiście w późniejszym czasie na pewno zapiszę ją na szkolenie. Póki co, proszę o poradę w tej kwestii. Jeśli chodzi o spacerki, to ona jest leniwa i nie bardzo wychodzi na dwór, a jak już wyjdzie to większość czasu spędza siedząc na ziemi, wówczas nic nie pomaga, ani komendy typu „chodź”, „idziemy”, „zrób siku”, zapiera się, popiskuje i próbuje na mnie wymusić powrót do domu.

  11. Alicja Milewska pisze:

    Proszę zastosować porady z artykułu (zwłaszcza mam na myśli konsekwentne odprowadzanie psa w odosobnienie, zamiast szarpania za kark). I to jest zabawa, typowo szczenięca – tak się ze sobą bawi psie rodzeństwo.
    A co do zapierania się na dworze, proponuję psa wziąć luzem bez smyczy i nagradzać podążanie za Panią. Jak fajnie idzie, można dopiąć smycz, zrobić na niej parę kroków bardzo chwaląc i nagradzając psa, po czym odpiąć ją i pozwolić biegać luzem nadal.
    Jeśli pies się zapiera, a Pani wtedy z nim wraca do domu – to jest nagradzanie takiego zachowania i pies się uczy, że wystarczy usiąść tyłkiem twardo na ziemi i Pani ulegnie. Proszę kupić psu szelki i jak się zapiera, po prostu iść dalej (nie szarpać smyczy, ale „zabrać ją ze sobą”). Pies być może przeciągnie się ze dwa metry po chodniku, ale że to nieprzyjemne, zacnie iść – wtedy baardzo nagradzamy i chwalimy, itp.

  12. Krzysztof pisze:

    Witam serdecznie,

    Mam pewien problem ze swoim 8,5 tygodniowym borderem Harvi’m. Choć doskonale rozumiem że „zabawa w gryzienie” to dla małego pieska normalność i mi osobiście w zasadzie to nie przeszkadza ale i tak posiłkuję się zabawki by jednak tego nie robił, to problem jest w kontaktach z moim 16 miesięcznym synkiem. Harvi wesoło, chcąc się bawić, podbiega do niego, czasem podskakuje, ale najczęściej próbuje złapać ząbkami kostki lub jego ręce. Jest to spory problem bo dziecko się boi, a mimo moich uwag (czyli komendy „zostaw” którą o dziwo rozumie w każdej innej sytuacji) próbuje gryźć aż do skutku. Doszło do tego że raz się zdenerwowałem i mocno odepchnąłem piesa (na trawce, przewrócił się na boczek), nie wiem jak to ma wpływ na jego psychike, ale kompletnie nie wiem co robić. Chciałbym by piesek miał zdrową relację z moim synem. Bardzo proszę o pomoc.

    Pozdrawiam.

  13. Alicja Milewska pisze:

    A czy Harvi podbiega i gryzie tak po prostu, czy synek wtedy np. biega, bądź wydaje jakieś dziwne dźwięki? Czy robi tak i w domu i na dworze?
    W domu najłatwiej będzie opanować taką sytuację: mianowicie jak tylko psiak podbiega i próbuje podgryzać synka, mówisz „zostaw” i jeśli posłucha, wtedy chwalisz i nagradzasz. Ale UWAGA! Bordery są strasznie dobre w te klocki z tworzeniem łańcucha zachowań typu „podbiegam i gryzę -> przestaję po komendzie -> dostaję nagrodę”. Czyli łatwo można sprawić, żeby pies specjalnie szedł robić coś nie tak, żeby posłuchać komendy i dostać nagrodę za jej wykonanie. Żeby do tego nie doszło, staraj się więcej nagradzać psa spokojną zabawą i smaczkami, gdy jest sam z siebie spokojny w obecności synka, gdy uda mu się przejść obok bez podgryzania, itp.

    Jeśli jednak po jednym „zostaw” pies nie reaguje, nie powtarzaj komendy, tylko zdecydowanie powiedz „NIE” i wyprowadź psa w odosobnienie na max kilkanaście sekund (chyba, ze piszczy, wtedy musisz go przeczekać i wpuścić z powrotem dopiero, gdy jest cicho – czasem wyłap po prostu kilka sekund ciszy). Po tym czasie dajesz mu drugą szansę – jeśli jest spokojny, chwalisz i nagradzasz. Jeśli znowu próbuje synka podgryźć, powtarzasz procedurę. Ważne, żeby to odprowadzanie w odosobnienie nie było w nerwach – nie szarp psa, ani na niego nie krzycz, po prostu spokojnie go tam odprowadź za szelki/zanieś na rękach.

    Na dworze miej psiaka na 10m lince wlokącej się swobodnie po ziemi, gdy wychodzisz na spacer razem z synkiem (zakładam, że nie na każdy spacer wychodzą obaj), żeby w razie czego móc ją przydepnąć i unieruchomić psa na taki czas, aż się uspokoi (sam z siebie np. położy i chwilę poleży).
    Możesz też nauczyć Harvi’ego w obecności biegającego synka trzymać w zębach piłkę lub szarpak (przekierowujesz wtedy jego zachowanie z syna na przedmiot) i chwalić, gdy zajmuje się zabawką zamiast Twoim synem.

    Ważne, żeby obecność synka kojarzyć psu ze spokojem, czyli to nagradzanie też musi być spokojne, przemawiasz cichym, niskim i uspokajającym tonem, chwalisz i dajesz nagrody najlepiej w pozycji leżącej psa albo jak spokojnie sobie chodzi.
    Naucz też syna, jak powinien się zachować, gdy Harvi do niego podbiega lub po prostu jest blisko niego. Wiem, że tak małe dziecko nie zawsze w 100% dostosowuje się do poleceń, ale im bardziej spokojny on będzie w obecności psa, tym mniejsza pokusa, żeby szczylek go podgryzał. W razie „ataku” natomiast niech mały stara się nie uciekać i nie piszczeć, najlepiej, jakby po prostu podszedł do Ciebie, wtedy możesz psa odgrodzić. Ucieczka i wydawanie dźwięków uruchamiają w psie chęć pogoni, bo kojarzą się z uciekająca ofiarą na polowaniu 🙂

    Spróbuj tez jak najszybciej nauczyć go skupienia uwagi i wykorzystuj to, gdy synek będzie robił coś wyjątkowo psa pobudzającego (np. biegał wokół stołu i piszczał). Wtedy możesz skupić psa i później poprosić go o położenie się przy Tobie w takim miejscu, gdzie syn będzie mu jak najmniej przeszkadzał. Pamiętaj, że bordery to psy zaganiające, dlatego pogoń i podgryzanie dzieci to instynktowne zachowanie, a nie tylko szczenięca zabawa. Z tego pies może nie wyrosnąć bez odpowiedniej nauki zachowania w trudnych sytuacjach. Jeśli mimo zaleconych przeze mnie czynności psiak nadal pasie malca, skontaktujcie się ze szkoleniowcem na żywo, bo być może Wasz pies będzie potrzebował ogólnych ćwiczeń wyciszających lub jakichś zadań.

  14. Krzysztof pisze:

    Podbiega i próbuje łapać za kostki, czasem doskakuje, wydaje jakby „wesołe warczenie”, tak to widzę. Przy mnie czasem też takie dźwięki wydaje jak się bawimy piłką czy szarpakiem. Jeśli chodzi o miejsce, to częściej to robi na dworze niż w domu. Stasiek biegnie czy rzuca piłkę z mamą i wnioskuję że piesek też chce się bawić, tylko moim zdaniem „nieodpowiednio”.

    Pies reaguje na głośniejsze zostaw. Hodowca mówił że bordery mają bardzo dobry słuch i nie trzeba podnosić głosu, niestety na komendę „zostaw” wydaną normalnym głosem (ale bez pozytywnej barwy) reaguje rzadko. Za to skutecznie reaguje na głośne „zostaw”, tylko właśnie nie przy tego typu „zabawie”. Czasem rzeczywiście muszę dać komendę kilkukrotnie. Może rzeczywiście źle to robię?

    Co to znaczy odosobnienie? Czy przytrzymać go gdzieś obok? Może na smyczy? Czy przenieść go wewnątrz i zamknąć drzwi jeśli jesteśmy na zewnątrz lub odwrotnie, na trawnik i zamknąć drzwi jeśli jesteśmy wewnątrz? Nie zapomni wtedy dlaczego został przeniesiony (wewnątrz ma zabawki a na zewnątrz biega, gryzie trawe, wącha; czasem ciężko o skupienie; mam też kilka kroków do pokonania w sytuacji gdzie synek bawi się dalej od domu)? Czytałem kiedyś że wszelkie nagrody/karcenia trzeba wykonywać natychmiast po pożądanym/niechcianym zachowaniu, gdyż chwilę później nie ma sensu bo pies nie skojarzy.

    Jeśli chodzi o spacer na smyczy/lince, to jeszcze tydzień tylko w naszym ogrodzie gdyż jest jeszcze na okresie kwarantanny (szczepienia), zakładam że może się mu już znudziło. Kiedy idziemy poza dom, psa trzymam na rękach wtedy nie ma możliwośći zaobserwowania co będzie robił, czy będzie podgryzał.

    Jeśli chodzi o zachowanie syna, to kompletnie nie ucieka i nie piszczy, tylko stara się „odejść” od psa, czasem odsuwa ręce by pies nie złapał. Kiedy natomiast się do niego zbliża by go pogłaskać czy rzucić zabawkę, jedyne co robi to mówi „hauu” bo „pies” jeszcze nie umie mówić 🙂 żadnego krzyku, pisków, biegów, nic co wydawałoby mi się nerwowe.

    Dziękuję za odpowiedź, będę próbował stosować uwagi, mam nadzieje że pomoże.

    Pozdrawiam,
    Krzysztof

  15. Alicja Milewska pisze:

    Stasiek biegnie czy rzuca piłkę z mamą i wnioskuję że piesek też chce się bawić, tylko moim zdaniem „nieodpowiednio”.

    Psy ogólnie pobudzają się, gdy ktoś i coś jest w ruchu. Dlatego niektóre często oszczekują biegaczy, próbują łapać piłkę przy zabawie albo skaczą na ludzi szybko poruszających się. To je po prostu stresuje, bo nie wiedzą, co się dzieje. W przypadku szczeniaka masz do czynienia w ogóle z niedojrzałym systemem kontroli emocji, bo szczeniaki dopiero się tego muszą nauczyć. A że z rodzeństwem bawiły się zębami, dla nich to naturalny sposób rozładowania emocji. Podgryzanie w tej sytuacji u border collie może mieć także znaczenie zaganiające i próbą kontroli nad sytuacją (jak owce mu się rozbiegają, to niektóre pogryzie po kostkach, a więc przestaną uciekać, tylko pójdą tam, gdzie on chce).

    Pies reaguje na głośniejsze zostaw. Hodowca mówił że bordery mają bardzo dobry słuch i nie trzeba podnosić głosu, niestety na komendę „zostaw” wydaną normalnym głosem (ale bez pozytywnej barwy) reaguje rzadko. Za to skutecznie reaguje na głośne „zostaw”, tylko właśnie nie przy tego typu „zabawie”. Czasem rzeczywiście muszę dać komendę kilkukrotnie. Może rzeczywiście źle to robię?

    A nauczyłeś go, co oznacza komenda „zostaw”?? Bo mam wrażenie, że obecnie pies reaguje na Twój nerwowy podniesiony ton głosu i po prostu boi się, dlatego zaprzestaje aktywności. Ale przy jego dużym pobudzeniu, po prostu motywacja gryzienia przewyższa strach przed krzykiem.
    Zacznij uczyć psa komendy „zostaw” i jako kolejny etap trudności przerabiaj właśnie synka chodzącego, a w następnej kolejności biegającego/bawiącego się, itp.
    https://alaodjazza.pl/zostaw/
    Możesz też w takich sytuacjach po prostu przywoływać psa do siebie i chwalić i nagradzać za to, że jest blisko Ciebie i jest spokojny:
    https://alaodjazza.pl/przychodzenie-na-zawolanie/

    Przydatne może być także to ćwiczenie:
    https://alaodjazza.pl/nierob/

    Warto też nauczyć psa, jak sam może sobie radzić z emocjami w tej sytuacji i wyładowywać pobudzenie np. na gryzaku lub zabawce. Polecam naukę „wspólnego gryzienia”, opisaną tutaj: https://alaodjazza.pl/miska/ Dzięki temu w stresującej dla psa sytuacji, będziesz mógł pomóc mu spędzić czas w sposób spokojny. Po jakimś czasie on sam zacznie szukać gryzaka oraz Ty będziesz mógł mu powiedzieć „gdzie masz gryzak?”. Żeby pies zrozumiał, co oznacza to słowo, wystarczy, że za każdym razem będziesz wielokrotnie powtarzał „gryzak” w obecności tego przedmiotu. Czyli np. „masz gryzak”, „gdzie gryzak? Szukamy!” i idziesz z spem do gryzaka, podając mu go, itp. Najlepsze sa gryzaki naturalne, np. takie: http://www.e-pies.eu/13-gryzaki-naturalne

    Co to znaczy odosobnienie? Czy przytrzymać go gdzieś obok? Może na smyczy? Czy przenieść go wewnątrz i zamknąć drzwi jeśli jesteśmy na zewnątrz lub odwrotnie, na trawnik i zamknąć drzwi jeśli jesteśmy wewnątrz? Nie zapomni wtedy dlaczego został przeniesiony (wewnątrz ma zabawki a na zewnątrz biega, gryzie trawe, wącha; czasem ciężko o skupienie; mam też kilka kroków do pokonania w sytuacji gdzie synek bawi się dalej od domu)? Czytałem kiedyś że wszelkie nagrody/karcenia trzeba wykonywać natychmiast po pożądanym/niechcianym zachowaniu, gdyż chwilę później nie ma sensu bo pies nie skojarzy.

    Odosobnienie, czyli miejsce, w którym nie ma kontaktu z Wami. Może to być inne pomieszczenie w domu, ew. przywiązanie go w pewnym oddaleniu od Was na dworze (jak przywiązujesz, to lepiej na metalowej smyczy łańcuszkowej, bo zwykłą może przegryzać).
    Nie zapomni, dlaczego został odesłany, bo czas odesłania jest krótki (dlatego nie ma sensu wywalanie psa na 5 minut z pokoju), a pomieszczenie powinno być takie, żeby pies nie bardzo miał się czym zainteresować (np. odsyłanie go do pokoju z jego zabawkami nie jest karą), czyli np. garaż, łazienka, sypialnia, itp.
    Co do natychmiastowości kary – właśnie dlatego pisałam o tym, by nie powtarzać komendy, a zareagować szybko i konsekwentnie. Jak tylko pies zamierza podgryzać synka, mówisz „zostaw”, a jeśli mimo to zaczyna podgryzać, mówisz NIE i zabierasz psa. Szybko: przyczyna -> skutek. Zabierasz to, co miłe (przebywanie z Wami) na rzecz odosobnienia (niemiłe). Pies szybko uczy się, że jakieś jego zachowanie (gryzienie) sprawia, że miłe rzeczy znikają zamienione na nieprzyjemną samotność/uwiązanie. Po to jest także krótki czas odosobnienia, żeby dać psu jak najwięcej szans prawidłowego zachowania się – spokoju. Nagradzanie tego spokoju jest nawet ważniejsze, niż interwencje z odsyłaniem – jak mówiłam, pies musi być więcej nagradzany za to, co dobrze robi.

    Jeśli chodzi o spacer na smyczy/lince, to jeszcze tydzień tylko w naszym ogrodzie gdyż jest jeszcze na okresie kwarantanny (szczepienia), zakładam że może się mu już znudziło. Kiedy idziemy poza dom, psa trzymam na rękach wtedy nie ma możliwośći zaobserwowania co będzie robił, czy będzie podgryzał.

    Cóż, czyli też częściowo padłeś ofiarą (moim zdaniem) niepotrzebnej i szkodliwej dla socjalizacji kwarantanny poszczepiennej. Pies jest niewybiegany, ma dużo energii, którą wyładowuje na synku. Ogólnie, gdy pies ma mało bodźców psychicznych, łatwiej reaguje pobudzeniem na sytuacje, na które w ogóle nie zareagowałby, gdyby miał odpowiednią ilość bodźców psychicznych i aktywności fizycznej. Czyli jest szansa, że jak zaczniecie chodzić z psem gdzieś dalej lub jeździć na łąki/lasy/parki/psie przedszkole, to on zmniejszy to podgryzanie „sam z siebie”.

    Kiedy natomiast się do niego zbliża by go pogłaskać czy rzucić zabawkę, jedyne co robi to mówi „hauu” bo „pies” jeszcze nie umie mówić 🙂 żadnego krzyku, pisków, biegów, nic co wydawałoby mi się nerwowe.

    Przyjrzyj się, czy idący na wprost psa krzyczący „hau” nie wywołuje w psie niepokoju – poznasz to po odwracaniu głowy lub wzroku, próbie odejścia, nagłemu drapaniu się, dyszeniu, ziewaniu, podnoszeniu łapki lub – bardziej ofensywne – przybieraniu sztywnej „pozycji zabawowej” (czyli taki ukłon), ale przy ciele napiętym, ogonem sztywno uniesionym w górę i spojrzeniu twardo wymierzonemu w synka, podbieganiu i poszczekiwaniu, czy własnie podgryzaniu po kostkach/rękach.

    Jeśli tak się pies zachowuje, spróbuj synka nauczyć raczej wołania psa do siebie, niż podchodzenia do niego. Wtedy masz pewność, że pies CHCE tego kontaktu i podoba mu się on. Jeśli pies z jakichś powodów nie ma ochoty na kontakt z synem, po prostu nie podejdzie albo pójdzie gdzie indziej i nie będzie musiał uciekać się do odganiania dziecka.

  16. Natalia pisze:

    Witam!

    Trafilam do Pani dzisiaj i na pewno zostanę na dłużej 🙂 wzięłam pod opiekę 6cio tygodniowego mopsa i wiele z Pani rad bardzo mi się przyda. Mam jednak pytanie odnośnie Pani słów:
    „Cóż, czyli też częściowo padłeś ofiarą (moim zdaniem) niepotrzebnej i szkodliwej dla socjalizacji kwarantanny poszczepiennej.”
    Uważa Pani, że okres kwarantanny jest niepotrzebny?

  17. Krzyszof pisze:

    Ok, dziękuję ogromnie za porady. Będę starał się je stosować. Co do postawy psiaka to raczej częściej unosi dupke w góre przy jednoczesnym schyleniu się w dół (co według tego co napisano jest pozycją ofensywną).

    Jeśli chodzi o kwarantanne. To pewnie masz racje; wczoraj byliśmy u weta na odrobaczanie i po dyskusji skończyło się na tym że jak to określiła pani lekarz „delikatnie można wyjść” 🙂 W naszej okolicy jest dużo psów więc bardzo się boimy o zdrowie malucha. Jednak wczoraj zliczył swój pierwszy dłuższy spacer na zewnątrz.

    W każdym bądź razie, jeszcze raz dziękuję.

    Pozdrawiam.

  18. Alicja Milewska pisze:

    Uważam, że jest potrzebny w przypadkach specyficznych. Czyli np. nasz pies ma genetycznie uszkodzony układ immunologiczny lub z jakiegoś powodu nadwątlony. Albo mieszkamy w miejscu, gdzie w okolicy wałęsają się brudne, zarobaczone i chore bezpańskie psy. Albo otrzymamy informację od weterynarza, że w naszym rejonie akurat panuje jakaś choroba, np. parwowiroza.
    W innych wypadkach (czyli mieszkamy w normalnej okolicy, w której ludzie mieszkają z psami w swoich domach i nierzadko sypiają w łóżkach, a zatem dbają o ich zdrowie i regularnie je szczepią/odrobaczają, nasz pies jest zdrowy i nie stwierdzono u niego żadnego upośledzenia układu odpornościowego czy jakichś przejściowych podatności oraz nasz rejon jest wolny od epidemii) uważam, że kwarantanna poszczepienna jest nie dość, że nieskuteczna (bo tak samo zarazki możemy przynieść do domu na ubraniu, butach, tak samo wiatr przenosi je na ogrodzone posesje i wwiewa do mieszkań przez otwarte okna), to w dodatku bardzo destrukcyjna, jeśli chodzi o wczesną socjalizację z otaczającym światem.
    U szczeniąt różnych ras różnie trwa okres dążenia, poznawania bez lęku (w którym pies swobodnie podchodzi do różnych dziwnych rzeczy, ludzi, psów i przedmiotów, reaguje spokojem czy ciekawością na nieznane dźwięki i powierzchnie, itp), który potem zanika na rzecz okresu unikania (w którym wszystko, co szczeniak tak ochoczo badał staje się dziwne, straszne, warte odgonienia poprzez szczekanie lub po prostu unikania kontaktu z tym).
    Warto zapoznać się z tym wykresem:
    http://www.psyimy.pl/UserFiles/Image/Artykuly/szkolenie/praca1.jpg

    Jak widać, tak naprawdę już hodowca powinien szczeniaka brać na spacery poza dom i posesję oraz kontaktować go z innymi psami i ludźmi, ale jeśli dostajemy 8-tyg szczenię, to mamy jeszcze tylko miesiąc, na to, by wykorzystać okres dążenia, który tak naprawdę już się kończy. Natomiast co zalecają weterynarze? Żeby trzymać psa w domu do 11-12 tygodnia (wtedy niby pies nabiera odporności po ostatnim szczepieniu), a zacząć wychodzić (czyli opuszczać bezpieczne i znane miejsce) dokładnie w momencie, kiedy faza unikania jest już obecna, przysłaniająca szczenięcą ciekawość. I teraz mamy dwie opcje: albo mamy mocne psychicznie szczenię, które poradzi sobie z nawałem bodźców w krytycznym okresie rozwoju behawioralnego i społecznego albo mamy szczenię słabsze psychicznie, które może stać się psem lękowym lub lękowo agresywnym.
    W przypadku socjalizacji od jak najwcześniejszego okresu, zapoznajemy psiaka ze światem od razu, dlatego gdy przychodzi faza unikania, nie jest ona tak traumatyczna dla psa, niż gdyby siedział 3 miechy w domu i potem nagle BUM! spacer w centrum miasta. Dodatkowo, jeśli od początku pozwalamy na swobodne interakcje z innymi psami, szczenię wykorzystując swój „okres ulgowy” ma szansę w łagodny sposób nauczyć się kulturalnego zachowania wobec innych psów. W ok. 4 miesiącu ten okres ulgowy mija i dorosłe psy zaczynają poważniej reagować na szczenięce niekulturalne zachowania (skakanie na psy, podgryzanie, napierania ciałem, itp) i szczenię, które dotychczas nie miało kontaktu z pobratymcami będzie w szoku, dlaczego każdy pies na niego warczy lub przywala je do ziemi, skoro ono tylko idzie się przywitać lub pobawić. Z tego biorą się potem problemy behawioralne względem innych psów, ale nie tylko – psia frustracja może przenieść się na dowolne aspekty życia.

  19. Paulina pisze:

    Próbuję nauczyć 8tygodniowego szczeniaka nie gryzienia rąk w ogóle i jak gryzie to zabieram rękę mówie nie wolno i podstawiam zabawkę bo sygnalizowanie dźwiękowe czyli ała albo piszczenie jak szczeniak nic nie daje a tylko zmniejsza uścisk. Kończenie zabawy wstaniem i odejściem też „spalone” ponieważ sunia zaczyna szczekać. Co może Pani na to poradzić?

  20. Alicja Milewska pisze:

    Od kiedy Pani stosuje te metody?
    Czy konsekwentnie?
    Zamiast wstania i odejścia można psa na chwilę zamknąć w odosobnienie. (na chwilę to jest paręnaście sekund!)
    A ile ona ma aktywności na co dzień? Ile spacerów? Co robicie na spacerach?
    Czy ma Pani w domu gryzaki (chodzi mi o tego typu: http://www.e-pies.eu/13-gryzaki-naturalne ), które możecie „wspólnie gryźć”? (ćwiczenie wspólnego gryzienia opisane tutaj: https://alaodjazza.pl/miska/ )
    Trzeba jej pokazywać alternatywę, dlatego to dawanie zabawki w pysk zamiast ręki jest bardzo dobre. Ale też warto w psie wzmacniać przekonanie, że dom nie jest do szaleństw i od małego można się wyciszać – po to sesje gryzakowe 🙂

  21. Paulina pisze:

    Przy misce nie ma żadnego problemu możemy ją glaskać po całym ciele a ona po prostu dalej je. Z naturalnych gryzaków dostała raz kostkę wapniową ale jakoś nie mogła sobie z nią poradzić i raczej nie interesowała ją na dłużej. Swoje metody stosuję od samego początku jej pobytu u nas w domu zawsze konsekwentnie ale pewnie jeszcze za któtko u nas jest… na spacery nie wychodzimy jeszcze za bardzo bo jak jest na dworzu dłużej niż 10-15min to zaczyna piszczeć i kierować sie w stronę klatki schodowej tak jakby jej zimno było bo w cieplejsze dni jest w stanie dłużej być. Więc wychodzimy raczej za potrzebami fizjologicznymi co jakieś 2h w zależności, więc chwile poniucha i wracamy, bo jak sama z nią wychodzę to nie chce jej się jakoś biegać a jak z mężem to pochasa troszkę. Bawimy się więc w domu i zauważyłam że gryzie jak jest w amoku zabawowym czyli za bardzo rozbawiona. Do gryzienia ma zabawki koguta z piszczałką, kaczuszkę kąpielową i specjalną kostkę zapachową.

  22. Alicja Milewska pisze:

    Ja bym zrezygnowała z zabawek wydających dźwięki, a zwłaszcza z tych piszczących – one dodatkowo nakręcają psa, przez co później trudniej mu się wyciszyć. Kaczuszka jest ok, pod warunkiem, że nie wydaje dźwięków i pies nie będzie połykał kawałków gumy, gdy ją przegryzie.

    A link do agresji przy misce wstawiłam ze względu na opisane tam ćwiczenie „wspólnego gryzienia”. Skopiuję tu:

    Najprościej jest zaczynać już ze szczeniaczkiem, aby pokazać mu, że te wspaniałe rzeczy pochodzą od nas i my się tym dzielimy (dochodzi tu także skojarzenie ręki jako dystrybutora połączonego z trzymadełkiem), ale i z dorosłym psem można stworzyć nowy rytuał. Gdy mamy zamiar dać psu coś super, nie dawajmy tego tak po prostu. Najlepiej siąść sobie z tym w ręku na środku pokoju i zawołać psa. Gdy podejdzie, podsuwamy mu kość zachęcając, by chwycił drugi koniec. Trzymamy mocno, bo pies zapewne zechce wyrwać nam ją z ręki. Gdy tylko zaprzestaje wyrywania, a zaczyna gryźć kość, wtedy chwalimy spokojnie i cicho, najlepiej nie patrząc w ogóle na psa – chcemy mu pokazać, że to o to zachowanie nam chodzi i przy okazji przekazać mu, że jak „razem gryziemy”, to nie rywalizujemy (dlatego należy się wystrzegać wgapiania się w psa). Na początku nauki wspólnego gryzienia warto nie wymagać zbyt wiele, dlatego jeśli pies dosłownie parę gryzów wykona bez wyrywania, mówimy PROSZĘ (czyli komenda dostępności nagrody – w skrócie „ok, rób to, co chciałeś”) i puszczamy kość, pozwalając psu zadekować się ze swoim Skarbem. Ważne jest to, że jak już mówimy PROSZĘ to jest to jednoznaczne z ignorowaniem psa i jego kości, aż sam nie straci nią zainteresowania. Chodzi o to, żeby pies zrozumiał, że my się czymś dzielimy, ale nie przychodzimy zaraz później i co chwilę zabieramy i dajemy z powrotem. Każdy by się zdenerwował, gdyby kelner w restauracji co 5 minut zabierał nam zupę sprzed nosa tylko po to, by zaraz ją przynieść.

    UWAGA! Jeśli pies nie ma swojego miejsca, do którego może sobie zabierać swoje zdobycze i skarby oraz podarunki od nas, jego problem obrony zasobu może być cięższy do wyeliminowania. Pies musi czuć się bezpiecznie, a bez swojego kąta to praktycznie niemożliwe. Dlatego warto równolegle stworzyć psu stałe miejsce i nauczyć odsyłania go tam ( https://alaodjazza.pl/na-miejsce/ ).

    Za każdym razem czekamy coraz dłużej, nim puścimy drugi koniec. Czasem, gdy jest to mniejszy gryzak (np. suszony żwacz wołowy), sami puszczamy wtedy, gdy kąsek jest na tyle mały, że trudno jest psu żuć go nie dotykając zębami naszej ręki – puszczamy wcześniej po to, by pies nie zaczął nam wyrywać tego kawałka, którego i tak nie utrzymamy i żeby zapamiętał, że i tak wszystko należy do niego, mimo to, że to my trzymaliśmy gryzaka.

    Pamiętamy o tym, by chwalić psa za każdy przejaw spokoju – rozluźnienie mięśni, spowolnienie jedzenia trzymanej przez nas kości, mrużenie oczu i taki charakterystyczny wyraz błogostanu na pysku (no, jak to się pojawia, to już w ogóle jest super 🙂 ). Przetrzymujemy i przeczekujemy każdy sygnał dyskomfortu – spięcie, szybkie żucie, warczenie, itp. Jeśli takie zachowania się pojawiają, czekamy po prostu aż pies zaprzestanie ich wykonywania i wtedy mówimy „PROSZĘ”. Czyli znowu pilnujemy, żeby nie oddać Skarbu w momencie nerwowości. Powinno to też być dla nas wskazówką, że być może wymagamy za dużo (za czybko wydłużamy czas żucia z nami), więc trzeba cofnąć się do poprzedniego etapu – wcześniej oddawać psu gryzak lub zamienić go na mniej wartościowy – np. kość surową na kość z prasowanej skóry wołowej.

    Co ważne – NIE DOTYKAJMY psa w ogóle podczas tego rytuału. Jest tylko pies, kość i nasza dłoń. Dotyk można dołączać dopiero, gdy pies już sam chętnie przynosi nam kości i wtyka w rękę, żebyśmy mu potrzymali (psy są wygodnickie i szybko uczą się, że mniej trzeba się męczyć, gdy gryzak jest trzymany przez kogoś 🙂 ), a i to krótko i delikatnie oraz z dala od okolic pyska.

    Po kilku/nastu takich powtórzeniach możemy spróbować pozostać na podłodze, nawet gdy pies odejdzie z kością. Może okazać się, że psu podobało się trzymanie przez nas gryzaka i zaraz będzie chciał wrócić – może jeszcze obawiać się wetknąć nam kość do ręki, ale wtedy chwalimy nawet za ułożenie się bliżej nas. Często też sami sobie siadajmy obok, gdy pies ma coś mniej wartościowego do żucia, żeby pokazać mu, że jak jesteśmy blisko, to nie pchamy od razu łap do jego zasobu, a po prostu jesteśmy miłym towarzystwem (stojaczkiem, trzymaczkiem czy po prostu „pańciem obok”.)

    Jeśli zbudujemy miłą atmosferę współpracy i „kontaktu socjalnego” podczas dawania wyjątkowych gryzaków, pies chętnie będzie się z nami dzielił i nawet oddawał „do pokazania” swój cenny zasób, bo będzie wiedział, że bierzemy to tylko po to, by oddać go z powrotem.

    Najlepiej jest zaczynać od gryzaków mało wartościowych – np. kości z prasowanej skóry wołowej, a z czasem przechodzić do tych bardziej przez psa pożądanych.

    Dzięki temu rytuałowi nauczy się wyciszać, zamiast szaleć.

    Jeśli zauważyła Pani, że gryzie, jak za długo się bawicie, to proszę pilnować, by kończyć zabawę przed tym czasem, po którym zazwyczaj zaczyna gryźć. Po zabawie też właśnie trzeba psa wyciszyć, czyli najlepiej pogryźć razem gryzaka. Z naturalnych gryzaków dla szczeniaczków bardzo fajne sa żwacze wołowe, bo są one miękkie stosunkowo i o wiele bardziej aromatyczne, niż kości prasowane 😉

    Kolejna sprawa – jeśli pies ma mało spacerów, to nie ma kiedy wyładować swojej energii fizycznej i nie ma kiedy zmęczyć się psychicznie (wąchanie, eksploracja otoczenia, poznawanie nowych bodźców). Proszę jej skombinować jakieś ubranko i wychodzić jak najwięcej, bo teraz jest okres socjalizacyjny i czego nie zapozna teraz, to później może się tego bać. Teraz jest też najlepszy okres do zapoznawania jej z innymi psami – ale dobranymi. Muszą tolerować szczeniaki, być zrównoważone i dorosłe, spokojne. Takie psy uczą dobrej kulturalnej w psim świecie komunikacji, a kontakty z innymi psami ogólnie są ważne.
    Tak samo poznawanie nowych różnych „dziwnych” ludzi. Wszystko, co nietypowe, powinno jej zostać skojarzone miło i smacznie. Wózki inwalidzkie, osoby utykające, osoby starsze, osoby w kapeluszach, z parasolami, dzieci, itp.

  23. Krzysiek pisze:

    Pani Alicjo, próbujemy stosować wyczytaną poradę o izolowaniu niesfornego szczeniaka, zaraz po tym jak podgryza nogawki i nie reaguje na „puść”. Mówimy stanowcze nie, że nasz szczeniak (7 tygodni) tak szybko odwraca uwagę od gryzienia, że nie sposób go wyprowadzić – od razu ucieka dzikim pędem i mamy rodeo po całym domu. Jesli nie zaczyna szaleńczo biegać ugania się za własnym ogonem albo się gryzie/drapie. Jak go bezpiecznie izolować, nie powodując nakręcającej pogoni? Pies jeszcze nie toleruje obroży (wytrzymuje w niej max 3 min., potem cały czas się drapie po szyji i denerwuje).
    Pozdrawiam

  24. Alicja Milewska pisze:

    Na mojego Cliffa działało w takich sytuacjach głupawki fizyczne unieruchomienie na kolanach i ignorowanie prób wyrywania się, czy piszczenia. Po chwili zasypiał i można go było odłożyć już na posłanie i szedł spać dalej.
    Ogólnie bardzo dużo mu oferowałam gryzaków, w każdej sytuacji potencjalnie pobudzającej mu pokazywałam gryzak, wspólnie go jedliśmy (ja trzymałam, on gryzł, ćwiczenie opisane w tym artykule: https://alaodjazza.pl/miska/ ). Jak gryzł mnie, to przekierowywałam na zabawki lub gryzaki.

    Cliff miał obrożę, potem szelki, w domu ściągałam, na spacerach po prostu przerywałam to drapanie, mówiłam „idziemy” i zachęcałam do podążenia, chwaliłam za wąchanie, itp. Robiłam zabawę i ćwiczenia na spacerach.e drapanie i wygryzanie przerywać i oferować psu gryzienie gryzaka, które go wyciszy. Pies w ten sposób się uczy, że w chwilach pobudzenia trzeba sobie wyszukać legalnego gryzaka i się nim zająć.

    Trzeba każde taki

  25. Jowita pisze:

    moja psinka też nieraz gryzie za nogawki – wtedy zatrzymuje się, ale to zwykle powoduje zmianę gryzienia na skakanie, co wtedy robić? ignorować czy odizolować? zawsze mam problem kiedy ignorować a kiedy ukarać izolacją
    zwykle staram się wprowadzić zachowanie zastępcze, ale to zwykle pojawia się, gdy jestem czymś zajęta i nie mam czasu dla psiaka:/

  26. Alicja Milewska pisze:

    Macie taką „komendę” typu ODEJDŹ? Że pies ma się po prostu odczepić. Nie ważne, co będzie robił, ma sobie pójść.
    Popieram to pokazaniem palcem strony, w którą ma się udać.

    Znowu pytanie: konkretnie co robisz, jak ona zaczyna te nogawki drzeć?

  27. Jowita pisze:

    właśnie wprowadzam komendę odsuń się, jak widzę że biegnie w moją stronę, a ja nie mam dla niej czasu
    zwykle pojawia się to gdy idę po coś na podwórku, czyli ignoruje ją, ona idzie za mną i frustruje się, że nie zwracam na nią uwagi.

    czy jakaś komende, oznaczającą że nie mam czasu dla psa, oddzielną, wymawiana przy wyjściu z domu warto wprowadzić? czy lepiej wtedy po prostu nie odzywać się do psiaka,ewentualnie kazać odejść?
    zawsze jak wychodze do psiaka, zaznaczam to, np. wołam Mucha spacer/ ćwiczenia/ zabawa, a potem koniec:)

  28. Alicja Milewska pisze:

    Właśnie tak sobie pomyślałam, że żeby się nie frustrowała, mogłabyś mówić KONIEC.. Może to wystarczy?

  29. Jowita pisze:

    to jeszcze dopytam często jest tak że psiaka głaszczę jest niby spokojna, ale jak wstaję mówię koniec i odchodzę to zaczyna szaleć i skakać, jakby denerwowała się że traci moją uwagę
    pewnie drażę temat, ale mam spory problem z tym zaczepianiem, psiak na spacerach jest nie do poznania-ozytywnie, zauważam tez że ogólnie lepiej nad sobą panuje, ale jak mnie zobaczy, szczególnie mnie, ze wychodze z domu, zrywa się i jak nie zwracam uwagi uparcie zaczepia:/

  30. Jowita pisze:

    gdy wystąpi duże pobudzenie i nie zareaguje na komendę, a nie mam przy sobie zabawki, przeczekać i wtedy wydać komendę?
    a z tym głaskaniem to myślę sobie, że może psina siedzi, ale tak naprawdę nie jest zrelaksowana, jesli potem tak zaczyna skakać i lepiej jej nie głaskać, tak jak Pani pisała o witaniu z Cliffem:)

  31. Alicja Milewska pisze:

    często jest tak że psiaka głaszczę jest niby spokojna, ale jak wstaję mówię koniec i odchodzę to zaczyna szaleć i skakać, jakby denerwowała się że traci moją uwagę

    To raczej sygnał, że głaskanie jej nie wycisza, ewentualnie za krótko trwa, by się w pełni zrelaksowała. Czy ona podczas tego głaskania ziaje, często oblizuje się, przymruża oczy, uszy ma jakby „przylizane”? Czy mięśnie są napięte, a pies leży dość sztywno?

    To jeszcze długo tak może być, że na Twój widok pies się będzie nakręcał do niemożliwości… Niestety, takie są efekty zbyt dużej ilości pracy z psem, zabawy, itp. Bo pies sobie utrwala Twój obraz z aktywnością. Wie, że z Tobą ZAWSZE trzeba COŚ robić. Jak nic nie robisz, to ona nie wie, co się dzieje, frustruje ją to i dlatego te zachowania, typu skakanie, kopulowanie, szarpanie nogawek. Ja też tak Jazza przekręciłam, nam takie całkowite wyciszenie zajęło 3 lata, w tym jego skojarzenie mojej osoby także z relaksem, a nie z pracoholizmem. Jazz piszczał i gonił ogon. Np. nie mogłam po prostu stanąć z kimś na spacerze i pogadać, bo wtedy on szału dostawał. Nadal czasami ma problem, jak wychodzimy na spacer i nie idziemy, tylko stoimy albo siedzimy – nie bardzo umie sobie zorganizować czas.

  32. Alicja Milewska pisze:

    Możesz przeczekać i wydać drugi raz, a możesz poprzeć gestem.
    Ja bym jej zrobiła ogólnie przedłużenie wszystkich komend, jakie macie tym sposobem: https://alaodjazza.pl/przedluzanie/

    No i ja mam dużo takich dodatkowych komend – niekomend, typu „pooowoooli” zamiast „OK!” jako komenda zwalniająca, które stosuję, gdy pies jest podjarany mocno. Jak powiem wtedy „ok”, to pies wyleci i pobiegnie. A jak powiem „powooooli”, to mam szansę, że wstanie i pójdzie 😉 Do tego dochodzą sygnały niewerbalne, mowa ciała, których niestety Ci przez internet nie wyłożę 😀 Ale jak masz ochotę, to zapraszam na jakiś weekend na spotkanie towarzysko – szkoleniowe w cenie zakwaterowania (bo pokoje są teściowej 🙂 ) http://www.dom-na-wzgorzu.jarkow.pl/
    Zaznaczam, że nie będzie to taka porządna pełnowymiarowa konsultacja, bo mój synek niestety nie przyjmuje do wiadomości za bardzo, że mama może mieć jakąś PRACĘ 😉 Ale na pewno jakieś dodatkowe rzeczy mogę Ci wtedy powiedzieć, drobne szczegóły możemy zmienić, itp.

  33. Jowita pisze:

    fajnie dziękuje, pewnie okazałam się najbardziej upierdliwa jeśli chodzi o zadawanie pytań, lubię drążyć
    no właśnie ja z Muszką mam problem jedynie na podworku, na spacerze potrafi usiąść, moze nie zupełnie się wyciszyć, ale posiedzi, poczeka, nie wariuje, nie nakręca się, myśle że rzeczywiście wszystko przyjdzie z czasem, a moja wina też w tym jest, bo jak psiak się pojawił, to były wakacje i spędzałam z nią prawie całe dnie, wypełnione glównie zabawą, bieganiem
    jesteś świetną osobą, penwnie masz niewiele czasu, ale zawsze pomożesz, może kiedyś będe mogła się odwdzięczyć, jakby co pisz
    zapraszam na moją stronę w wolnej chwili:
    http://schroniskoweszczescie.blog.pl/

  34. Jowita pisze:

    a o Jarkowie pomyśle w wakacje, proszę przytulić synka ode mnie, na pewno fajny dzieciak
    zazdroszczę wiedzy, ja dopiero raczkuje, ale bardzo mnie to interesuje, więc myślę że dopiero się rozkręcam:)

  35. Jowita pisze:

    a to jeszcze zapytam – coś nie mogę skończyć pytać:/ ile psiak po spacerze powinien spać? Muszka zwykle śpi ok. 1h czasem trochę dłużej potem sobie chodzi, albo daje jej jakieś zajęcie, gryzaka

  36. Jowita pisze:

    i jak egzekwować wykonanie komendy, np. wydam siad, nie wykona, przeczekać i powtórzyc, czy zanaczyc słowem NIE, ze źle się zachowuje i powtórzyć?

  37. Alicja Milewska pisze:

    Dzięki 🙂
    Zaglądałam już na Twój blog, ale bardzo pobieżnie, bo właśnie nie miałam czasu się zagłębić 🙂 Jak tylko znajdę chwilę, to poczytam dokładniej 😀

  38. Alicja Milewska pisze:

    Jak serio myślisz o odwiedzinach latem, to powinnaś już powoli wybierać termin i niedługo rezerwować pokój – bo tutaj jak nic się nie dzieje większość roku, tak latem jest zatrzęsienie ludzi, niektórzy już w kwietniu/maju rezerwują pokój 😉 Oczywiście czasem się zdarzy, że na ostatnią chwilę się znajduje, ale jednak lepiej jest pomyśleć zawczasu 🙂

    A co do wiedzy i umiejętności… Taki pies, jak Mucha da Ci o wiele więcej, niż „idealny goldenek” czy inny „normalny” bezproblemowy pies 😉

  39. Alicja Milewska pisze:

    Raczej nie patrz, ile śpi po spacerze, ale na ogólną liczbę przespanych/przeleżanych godzin. Zdrowy dorosły pies przesypia ok 16-18h na dobę, co daje całą noc plus zdecydowaną większość dnia.

  40. Alicja Milewska pisze:

    Wszystko zależy od sytuacji… Ja najpierw zazwyczaj skupiam psa, gdy widzę, że ma inne sprawy i dopiero, jak widzi, że chcę z nim pracować, to wydaję komendy. Gdy chcę go „z zaskoczenia”, to jednak też wymawiam imię najpierw, żeby podkreślić to, że z coś od niego chcę.
    Jak wydam komendę, a pies jeszcze nosem gdzieś błądzi, to po prostu blokuję mu smycz i czekam, aż „wróci” do mnie. Jak wykona, wtedy pozwalam wąchać to, co chciał, bo i tak inna nagroda byłaby mniej wartościowa niż to, co go tak rozpraszało 🙂

  41. Jowita pisze:

    rozumiem a gdy psiak robi coś nie tak, rozrabia, tez można zwrócic uwagę imieniem, czy warto miec osobny dźwięk?
    Pani psiała mi też o socjalizacji Muszki, więc znalazłam jej świetną koleżankę, pieski się uwielbiają-jak czesto powinny sie spotykac i jak długo? dzisiaj bawiły sie z przerwami godzinę:)

  42. Alicja Milewska pisze:

    Ilość i intensywność psich spotkań powinnaś dozować po obserwacjach Muchy 🙂 Ogólnie to ja bym też pracowała nad tym, żebyście na tych spacerach też ćwiczyli z psami obok siebie i bawili się każde ze swoim psiakiem (czyli Ty z Muchą i druga osoba z drugim psem), żeby psy nie nauczyły się, że jak jest drugi pies to z nim jest najlepiej i trzeba olać właściciela.

    No i na pewno trzeba jej znaleźć też takie psy, z którymi nie będzie się ciągle bawić – może jakiegoś starsze albo bardzo zrównoważone po prostu. Chodzi o to, by Mucha nauczyła się komunikacji i tego, że z jednymi psami się bawi, a inne sobie tego nie życzą, za to miło jest sobie wspólnie poeksplorować. Takie szaleństwa z innym psem są też nakręcające, więc lepiej, by Mucha miała więcej spokojniejszych psich znajomych i z takimi spacerów niż takich „postrzałów” jak ona 😀

    A co do tego rozrabiania… Wszystko zależy, co robi. Jak moje psy robią coś, co mi się nie podoba, to też najpierw wymawiam imię, by zwrócić uwagę (ale to nie ma być upomnienie! Ton taki, jak przy ćwiczeniach po prostu 🙂 ), a jak już parzy, to wtedy mówię np. zostaw/chodź/idź się połóż, itp, zależy, co pies robi konkretnie 😉

  43. Jowita pisze:

    bardzo dziękuje, koleżankę staruszkę też ma, ale właśnie strasznie się jej narzuca, muszę zapinać na smycz i uspokajać
    z tym szczeniakiem fajnie się bawiła, przy okazji też pracowała ze mną, ale na pewno ma Pani rację, za często nie ma sensu wprowadzać takich spacerów:)
    poza tym chce pracować nad tym by Mucha potrafiła spacerować z innym psem na smyczy, na razie jest to za trudne, bo psiaki co jakiś czas się bawią:)

  44. Alicja Milewska pisze:

    koleżankę staruszkę też ma, ale właśnie strasznie się jej narzuca, muszę zapinać na smycz i uspokajać

    Właśnie chodzi o to, by ten drugi pies był silny – i psychicznie i fizycznie, żeby potrafił sam dając odpowiednie sygnały uspokoić Muchę, ewentualnie przy udziale niewielkiego wsparcia ze strony człowieka.

    Ze smyczą łatwiejsze będzie, jesli tym drugim psem będzie własnie taki spokojny, pewny siebie ignorant. Wtedy Mucha nie będzie się nakręcać.

  45. Jowita pisze:

    to muszę poszukać ale łatwo nie będzie:)
    dzięki za wszystko, pozdrawiam, na razie moja wiedza została zaspokojona dzięki Twojej nieocenionej pomocy:)

  46. Alicja Milewska pisze:

    Cieszę się, że mogłam być pomocna 😀

  47. Jowita pisze:

    baaaaaaaaardzo pomocna
    dostałam poradę, by na spacerze nie kucac przy psie, gdy chce ja skupic na sobie, kiedy ktoś przechodzi, bo to może powodowac lęk i poczucie, ze cos jest nie tak, czy rzeczywiście tak jest?

  48. Jowita pisze:

    wywnioskowałam że u mojego psiaka ignorowanie skakania i zaczepiania spowodowało, że uznała, że tak może robić i dla niej to fajna zabawa, wiec teraz zawczasu odsyłam na miejsce i jest lepiej, oczywiście jak jest na miejscu nieraz muszę dać jakiegoś gryzaka/zajęcie, żeby nie wstawała co chwilę, co Pani myśli tak będzie ok?

  49. Jowita pisze:

    jeszcze dopytam, czy do tych dwóch dłuższych spacerów powinnam jeszcze dołożyć jakiś jeden krótszy?

  50. Alicja Milewska pisze:

    Ale jaki miałby być mechanizm takiego skojarzenia u psa? Czemu kucanie obok niego pokazuje mu, że coś się dzieje??
    Ja natomiast zauważyłam taką prawidłowość u psów, że jak się koło nich kuca, by przykuć uwagę, to wychodzi to o wiele gorzej, niż gdy się stoi nieco z boku lub z tyłu za nimi.

  51. Alicja Milewska pisze:

    Jak działa, to jest ok 😀
    Natomiast pamiętaj, że przed wygaszeniem zachowania następuje tzw. wybuch przedeliminacyjny, który polega na intensyfikowaniu zachowania, bo pies doznaje coraz większej frustracji związanej z tym, że coś, co działało dotychczas, już nie działa. Robi to więc coraz mocniej i częściej, ale po jakimś czasie dostrzega, że to na serio nie działa i zachowanie zaczyna zanikać. Jednak trzeba wtedy przetrwać konsekwentnie ten wybuch. I nie dla każdego psa taki sposób wygaszania zachowań jest odpowiedni. Kryje się tu także pułapka, że pies w tym coraz większym pobudzeniu przejdzie do zachowań, których absolutnie nie możemy zignorować, np. mocne gryzienie.

  52. Alicja Milewska pisze:

    Nie wiem, musisz sama zobaczyć, co lepiej służy Musze. Ale dla pobudliwych psów zbyt częste spacery też nie są odpowiednie.

  53. Jowita pisze:

    Dziękuje za wszystko, pozdrawiam Panią i psiaki razem z Muchą, odezwę się co do wyjazdu, ale pewnie w przyszłym roku, bo teraz mam niestety praktyki wakacyjne:(

  54. Marlena pisze:

    Witam Pani Alicjo! Od trzech miesięcy mamy w domu sunię, czarną labradorkę Malwinę.Trafiła do nas w wieku 6 tygodni.Ma więc skończone pełne cztery miesiące…To śliczny, kochany psiak…ale mamy z nią ogromny problem.W stosunku do osób trzecich jest przyjazna..skora do zabawy za to w stosunku do mnie i mojej mamy jest agresywna.. Szczeka…gryzie..atakuje dłonie.. skacze do nóg…Wszystkie znane mi metody .. takie jak odizolowanie psa w momencie złych zachowań.. wychodzenie z pomieszczenia…nie dają rezultatów.Mam wrażenie ,że ta szczenięca agresja przybiera na sile..Nie potrafie sie bawic z sunia bo zabawa kończy sie agresją…Jak Malinka zaczyna byc złosliwa… ląduje na swojej przydomowej łączce… Tam bawi sie sama.. kopie doły.. i biega…Moje pojawienie sie i próba podjęcia zabawy…kończy sie.. atakiem gryzienia i szczekania..Nie wiem jak dojtzec do tego pieska…Chciałabym ,żeby był szczesliwym, fajnym szczeniakiem…Miałam przez 11 lat sunię dalmatyńczyka.. Tez była charakterna… ale nigdy nie zachowywała sie w taki sposób..Malwinkę nie sposób nauczyć żadnej komendy.. bo na nic nie reaguje… Nauczyłam ja tylko grzecznie siadać…reaguje na słowa : dobry pies. Wtedy siada i..czeka na smakołyk 🙂 ale to było w pierwszych tygodniach pobytu u nas ..zanim stała sie.. psim krokodylem… To inteligentna sunia.. nawet bardzo…Jej ugryzienia i szczypania juz teraz bardzo bola… boje sie co bedzie jak jeszcze urosnie… Może gdzies popełniam błąd od poczatku budowania naszych relacji? Prosze o rade.. bo naprawde jestem załamana… i zmeczona moja kochana psinką…

    Pozdrawiam
    Marlena

  55. Sho pisze:

    U mnie to nic nie działa, ani sygnały uspokajające, ani ignorowanie, ani zamknięcie na chwile psiaka… ;( szczeniak ma ok.3 miesięcy, wcześniej mieszkał u rodziny, która wydaje się, że nie znała się na psach, szczeniak wychowywał się wśród dzieci

  56. Kasia pisze:

    Witam…nasz piesek trafił do nas z hoteliku. Jeszcze chwila i byłby w schronisku. Niestety trudno określic dokładnie jego wiek – prawdopodobnie 11 miesięcy i….gryzie wszystko, podgryza też ręce domowników, a ponieważ chował się z 20 innymi pieskami wokół domku jednorodzinnego – w tym wieku zdarza mu się siusiać w domu. Załamujemy sie pomału, choć stosujemy tłumaczenie i nagradzanie. Czu w tym wieku piesek może jeszcze ząbkować? Brakuje mu 1 kiełka na dole i widać coś jakby tam rosło..Proszę o wiadomośc na maila najlepiej 🙁

  57. Jerry pisze:

    Witam,

    przeczytałam wszystkie porady mówiące o tym jak oduczyć szczeniaka gryzienia. Od niedawna w naszym domu zamieszkał Jerry mały owczarek niemiecki długowłosy, w tej chwili ma 2 miesiące. Oczywiście jak każdy maluch najlepszą zabawą dla niego jest podgryzanie nas jak i wszystkiego co znajduje się w jego zasięgu. W domu są cztery osoby, dwa koty i Jerry. Z kotami radzi sobie bardzo dobrze. Jednak najchętniej podgryza mnie i mojego chłopaka, resztę domowników zdecydowanie mniej. Co może być tego przyczyną? Spędzamy z nim najwięcej czasu, tylko my go karmimy i tylko my wychodzimy z nim na spacer, śpi u nas w pokoju.
    Wiem, że gryzienie traktuje jako zabawę. Co oznacza to, że „wybiera” sobie ludzi, których „atakuje” swoimi piekielnie ostrymi igiełkami? 🙂

  58. Malwina pisze:

    Witam. Mam szczeniaka który ma obecnie 9 tygodni, jest u nas od tygodnia. Kiedy za bardzo się rozbawi zaczyna nas boleśnie gryźć po rękach i nogach. Próbowaliśmy wszystkich polecanych metod. Piszczenie udające psa nic nie daje, zabawki wtedy w ogóle go nie interesują a odciąganie go sprawia że tylko jeszcze bardziej się nakręca i zaczyna gryźć z ogromną złością. Ignorować się go za bardzo nie da bo to po prostu bardzo boli i jego to też jeszcze bardziej złości. Przy próbie izolowania go w osobnym pokoju pies jeszcze bardziej się złości, piszczy, szczeka i drapie w drzwi. Mamy klatkę kennelową ale nie wiem czy powinnam go tam zamykać w celu wyciszenia jak gryzie i czy nie zniechęci go to do klatki? Uczymy psiaka komend siad i waruj i szybko łapie ale bardzo szybko się niecierpliwi, po trzech powtórzeniach poszczekuje albo zajmuje się czymś innym. Zastanawia mnie czy nie poświęcam mu zbyt dużo czasu. Jak tylko nie śpi to się nim zajmuje bo tak to szaleje po domu i muszę go pilnować żeby czegoś nie pogryzł więc gdy próbuje łapać coś czego nie powinien podtykam mu inne zabawki. I tak właściwie cały czas kiedy tylko nie śpi. Mojego męża który zajmuje się nim dużo mniej niż ja gryzie dużo mniej i delikatniej i nie rzuca się mu na nogi. Na spacerze ciężko go zmęczyć bo bardzo nie lubi wychodzić na dwór i po załatwieniu się pędzi od razu do domu i nie ma ochoty się bawić. Najgorsze że kiedy mówi się mu NIE i się go odsuwa lub ignoruje on jakby dostaje jakiegoś amoku, szczeka i warczy. Nie wiem jaką metodę jeszcze można zastosować żeby pies przestał gryźć. Pozdrawiam

  59. ola pisze:

    Witam, mam problem i bardzo prosze o rady…
    Suczka Owczarka niem., uzytkowa skończyła 5 miesięcy,waży 20 kg, a w kłębie ok 52 cm.
    Poświęcamy jej mnóstwo uwagi. Codziennie rano ma godzinny spacer, potem w kojcu (8m x 3 m) jak jesteśmy w pracy, jak wracamy jest juz cały czas z nami (zabawa, szkolenie, spacery) i na noc po 22 do kojca.
    Dawa razy w tygodniu szkolenie Pies Towarzysz. Bardzo je lubi, ma kontakt z innymi psami, wszystkie komendy zna super. Tylko, żeby w domu była taka posłuszna 😉

    Jak była mniejsza to jak dostała np smaczek (żwacz czy kość) i próbowałam
    jej to zabrac to warkneła i chciała ugryźć. Pracowałam z nią tak, że karmiłam z ręki, trzymałam np kość i obgryzała sobie i było ok… a rzecz oddawała za smaczek. teraz żwacze obgryza sobie przy mnie, nawet na kolana sie nieraz pcha, albo jej trzymam.

    Spodobała sie jej zabawa, że coś zabierze np ścierke, skarpetke cokolwiek i ucieka.
    Oddać nie odda i od razu warczy jak ktoś sie zbliży…chyba że zamiana na smaczek.
    Ale np wczoraj zabrała gąbke z kuchni, próbowałam zamiane na smaczek ale nic z tego. :(. Kawałek zjadła.Na nas warczała i nie było mowy żeby odebrać. W koncu mąż jakos zamienił na mięsko.

    Ze 3 razy przy takim odbieraniu jej „skarbów” rzuciła sie i ugryzła mnie. Zaczynam sie martwić bo jak cos znajdzie np niebezpiecznego to nie będę potrafiła jej zabrać. Albo jak dziecko będzie chciało odebrac coś to je ugryzie.

    Ma Pani jakieś rady, żeby nie bać sie własnego szczeniaczka 🙂 ??
    pozdrawiam ola

  60. Alicja Milewska pisze:

    Droga Marleno – co słychać u Malwiny? Czy udało się Wam poradzić sobie z gryzieniem?

  61. Alicja Milewska pisze:

    Sho – jestem ciekawa, jak to się u Was rozwiązało? 🙂

  62. Alicja Milewska pisze:

    Ja bym tu stawiała na to, że do Was ma największe zaufanie i czuje się przy Was na tyle bezpiecznie, żeby okazać swoje naturalne, swobodne zachowania 🙂

  63. Alicja Milewska pisze:

    Malwino – jak się u Was rozwinęła ta sytuacja??

  64. Monika pisze:

    Dzień dobry,
    Mam 3 miesięcznego szczeniaka, u którego pojawił się problem agresji. Kiedy próbuje przytrzymać szczeniaka warczy i gryzie na poważnie. Do tej pory staralam się trzymac ją aż się uspokoi, ale nie wiem czy to nie potęgowało jej złości. Problem pojawił się pierwszy raz u lekarza kiedy miał aplikowany lek dopochwowo, ponieważ sunia ma zapalenie. Kiedy ją podczas wizyty podtrzymywałam, tak aby lekarz mógł podać lek strasznie piszczała i próbowała się wyrwać. Lekarz twierdził że ją to nie może boleć i że to tylko jej panika. Sama nie wiem co o tym myśleć. Wcześniej np przyzwyczajałam ją do czesania i zaglądania w uszy smaczkami i do tych rzeczy jest w miarę przyzwyczajona, także podczas zabawy kiedy mocniej podgryzie mnie reaguje na 'aj’ po którym przestaje. Proszę o radę w jaki sposób spróbować naprawić to jej zachowanie ?

  65. Alicja Milewska pisze:

    Droga Moniko… Spróbujmy to przełożyć na ludzkie.. 😉 Jak byś się czuła, gdyby ktoś Cię zaciągnął do ginekologa, bez żadnych wyjaśnień skrępował ruchy i aplikował Ci coś.. hmm.. wiadomo gdzie 😀
    No, ja bym gryzła!

    Trzeba pamiętać, że przyzwyczajanie psa do różnych zabiegów ma tak naprawdę sens dopiero wtedy, gdy przerabiamy to zarówno w domu w spokojnych warunkach, jak i w realnych sytuacjach (ale nadal w formie ćwiczeń na początku!) w dodatku przez różne osoby… Jeśli dotychczas suczka miała dotykane tylko uszy i tylko przez Ciebie, nie ma się co dziwić, że zaczęła walczyć o życie, będąc nagle unieruchomioną przez obcego człowieka (w dodatku aplikacja czegokolwiek dopochwowo po prostu nie jest przyjemna, o czym weterynarz płci męskiej nie może, rzecz jasna, wiedzieć…) w obcym miejscu.

    Myślę, że trzeba to stopniowo odwrażliwić. Czyli zaobserwuj, kiedy suczka zaczyna oblizywać się/ziewać/zastygać w bezruchu/odwracać wzrok/głowę – to są pierwsze oznaki stresu, dopiero potem następuje warczenie, obnażanie zębów, łapanie za ręce.
    Wstawię filmik, jak uczyłam mojego szczeniaka tolerancji dotyku. Możesz zacząć od tego: https://www.youtube.com/watch?v=UVA_xjGXI-E
    Potem stopniowo coraz bardziej ten dotyk powinien przypominać chwytanie i unieruchamianie.
    Aha, sesja na filmiku jest za długa, powinnam skończyć w połowie. Ty też tak naprawdę zaczynaj od kilku powtórzeń, żeby pies się nie zniecierpliwił i żeby go nie zniechęcić. Ma być super, mają być super smaczki. Jak masz jakieś pytania, zapraszam 🙂

  66. Katarzyna pisze:

    Witam, od 4 dni mamy (ja i narzeczony) suczkę. Ma niecałe 7 i pół tygodnia. Jest to kundelek (jamnik + kundel). Problem polega na tym, że mała bardzo gryzie (głownie dłonie) ale i nos, usta, lubi też ciągać za włosy, przede wszystkim podczas zabawy choć zdarza się, że podgryza np. gdy się ją głaszcze po brzuszku albo pyszczku. Gryzie też dużo rzeczy w domu (ale zaczyna reagować na „zostaw”) na spacerach zjada wszystko co napotka i od czasu do czasu gryzie smycz. Wiem, że to młody piesek i wymaga czasu, jednak proszę o radę jak z nią postępować. Nie chce popełnić błędu w wychowaniu.
    Dodam, że nie została zaszczepiona ani odrobaczona przez poprzednich właścicieli. Teraz jest na etapie odrobaczenia, a szczepienie przed nami. Z racji tego spacerki są krótkie.
    Pozdrawiam
    Kasia

  67. Alicja Milewska pisze:

    Droga Katarzyno! 🙂
    Główną przyczyną tego, że ona tak intensywnie wszystko gryzie jest to, że właśnie w 7-mym tygodniu życia szczeniaki uczą się hamowania gryzienia oraz komunikacji społecznej WEWNĄTRZGATUNKOWEJ czyli pies – pies. Niestety, gdy zabierze się szczeniaka od matki i rodzeństwa zbyt wcześnie (a tak jest własnie w Waszym przypadku), cała odpowiedzialność nauki hamowania z matki i rodzeństwa spada na ludzi. A ludzie niestety nie są w stanie tak samo tego zrobić. Oczywiście, można się starać i nawet trzeba, ale zapewnijcie jej teraz duuuużo kontaktu z dorosłymi, zrównoważonymi psami, które będą potrafiły ją zdyscyplinować, gdy mała przegnie, ale nie będą jej tłamsić.
    No i wy dużo się z nią bawcie rękami (ale ZAWSZE na Waszą komendę), uczcie „miękkiego pyska” tak, jak to jest opisane w artykule. Konsekwentnie tez przekierowujcie ją na legalne gryzaki, jak opisałam w artykule (warto podsuwać psu jadalne gryzaki naturalne, o np. takie: http://www.e-pies.eu/pl/13-gryzaki-naturalne ).
    Przygotujcie się na to, że to będzie trwało… i nie minie z dnia na dzień. Co jest pomocne, to także nauka tolerancji dotyku, żeby nauczyła się, że nie zawsze ręka służy do gryzienia: https://www.youtube.com/watch?v=UVA_xjGXI-E (tylko róbcie krótsze sesje niż ja na tym filmiku 😉 ) i drugi: https://www.youtube.com/watch?v=c77–cCHPyU&t=54s

    Skąd jesteście? Może mogę polecić kogoś do pomocy w pracy z psinką? 🙂

  68. Kamila pisze:

    Witam!

    Trafiłam na Pani stronę szukając sposobu na rozwiązanie mojego problemu. Od dwóch miesięcy mam suczkę ze schroniska. Ma około 3 lat. Nie wiem jaka była jej przeszłość jednak na pewno wiem, że musiała doznać krzywdy od człowieka. Na początku bała się nóg, kiedy np. leżała na podłodze i za blisko się do niej podeszło wystawiała zęby, kiedy podchodziła gdy akurat zakładałam spodnie i podnosiłam nogę do góry podkulała ogon i kładła uszy.Z tym już sobie poradziliśmy. Nabrała do mnie pełnego zaufania, daje się dotknąć za łapy gdy leży (wcześniej reagowała nerwowo). Okazało się jednak, że sunia nie toleruje mężczyzn, oprócz mojego męża, który był w domu podczas jej przyjazdu i zaakceptowała go od razu. Kiedy ktoś przekracza furtkę strasznie ujada i łapie za nogawki. Nie wiem jak mam reagować w takiej sytuacji. Nie słucha mnie wtedy wogóle. Wiem, że robi to ze strachu bo ma ogon przyklejony do brzucha. Czy możemy sobie z tym sami poradzić czy konieczna będzie wizyta behawiorysty?
    Pozdrawiam!

  69. Alicja Milewska pisze:

    Droga Kamilo,
    na pewno nie można pozwalać suni na takie zachowania: gdy ktoś wchodzi, to koniecznie miej psa na smyczy lub niech będzie w ogóle oddzielony w innym pomieszczeniu.
    Można pracować z psinką ogólnie nad kontaktem z Wami i umiejętnością przebywania na swoim miejscu: https://alaodjazza.pl/imie-skupienie/ , https://alaodjazza.pl/na-miejsce/ .
    Poza tym, na wizytę gości miej zawsze przygotowanego wypełnionego jakimś pachnącym smarowidłem (pasztet, serek topiony, masło) KONGa (coś takiego: http://www.pies.petsmile.pl/materialy/_upload/image/kong.gif ), którego sunia powinna dostać od razu, gdy przychodzą goście. Dla dłuższego użytkowania można zamrozić 😉

    Wizytę behawiorysty i tak bym Wam doradzała, bo równolegle trzeba pracować nad polepszeniem pewności siebie i zaufania suni do Was i zapewne nad wieloma innymi rzeczami, co najlepiej pokaże osoba na realnym spotkaniu. Skąd jesteście? Może będę mogła kogoś polecić?

  70. Basia&Grzegorz pisze:

    Witam,

    Proszę Cię o radę. Mamy szczeniaka 6-miesięcznego, od samego początku staramy się go socjalizować, chodzimy na psie wybiegi, spotykamy się z innymi psiarzami – ogólnie nie stawiamy mu większych problemów przed kontaktami z innymi psami. Dodatkowo przy nich nie zachowuje się na przestraszonego, zlęknionego a wręcz przeciwnie.. jest zadowolony, radosny, bawi się z innymi czworonogami. Jednak zauważyliśmy, że czasami doskakuje do pysków innych psów i uporczywie zaczyna je lizać właśnie po nich – nawet wtedy kiedy są otwarte, szczególnie kiedy mają otwarte pyski, wącha i liże je po uszach. Często spotyka się przez to z agresja u innych psów, które po prostu mogą sobie tego nie życzyć.
    Oczywiście staramy się reagować, kiedy tak zaczyna.. ale ogólnie jest to niebezpieczne dla naszego psa bo kiedyś możemy nie zdążyć go opanować w porę i skończy sięostrym konfliktem z innym psiakiem. Mam małe obawy o niego, ponieważ widać, że te psy odwracają głowę, zaczynają uciekać, aż w końcu, warczą na niego, a najgorzej że on się tego nie boi
    I dalej doskakuje. Nie ma żadnego instynktu samozachowawczego. Jak myślisz – z czego to wynika i jak oduczyć go tego, czy może sam wyrośnie?

  71. Alicja Milewska pisze:

    Przede wszystkim, zrezygnujcie z chodzenia na takie psie wybiegi. Psy się na nich w większości nie bawią, tylko robią ustawki. Nie mogą odejść od siebie, bo przecież ich ludzie są TAM i często w dodatku stoją w miejscu.

    Wasz pies tak reaguje, bo najprawdopodobniej boi się tych psów, dlatego biegnie do każdego i na siłę udowadnia, że jest malutki, niegroźny i nie chce nikomu nic zrobić, itp. Psy takie zachowanie denerwuje najprawdopodobniej, dlatego zostaje zdyscyplinowany. Normalnie, gdyby warunki były inne i np. bylibyście w sytuacji 1 na 1 na spacerze, ciągle w ruchu, w marszu, na pewno inaczej by się te psy zachowywały.

    Jak macie jakieś fajne psy, to się po prostu z nimi umawiajcie na długie spacery bez smyczy na jakieś łąki, pola, itp. I najlepiej jak najszybciej zrezygnujcie z psich wybiegów, bo Wasz pies przezywa ogromny stres i tylko niepotrzebnie sobie źle kojarzy inne psy.

  72. Basia pisze:

    Problem też w tym, ze jak jest na smyczy i na spacerze spotykamy inne psiaki, do których strasznie się rwie, żeby się przywitać, on zachowuje się tak samo, tzn. od razu doskakuje do pysków i zaczyna lizanie, nieważne czy to jest mały piesek typu york czy też duży owczarek… Czy można jakoś mu pomóc, ustabilizować to zachowanie czy może wyrośnie z takiego zachowania ?
    Jest tylko jedna sunia, z którą bawi się „normalnie” bez natarczywości i którą tylko liznie na powitanie, a potem udają się na harce po polach.
    Dziękujemy za poradę, zrezygnowaliśmy z psich wybiegów, tak jak poleciłaś .

  73. Alicja Milewska pisze:

    Myślę, że na razie trzeba mu budować poczucie bezpieczeństwa na smyczy, co oznacza na zrezygnowanie z powitań na smyczy. On z czasem nauczy się mijać inne psy, bo dowie się, że on nie może do nich podejść, a one do niego (to ważne, żebyście tego pilnowali!).
    Gdy widzicie, że będziecie mijać się z innym psem, starajcie się minąć po jak największym łuku i z psem po drugiej stronie Waszego ciała tak, byście oddzielali oba osobniki ciałem. Można powiedzieć psu jeszcze dość daleko od nadchodzącego psa „nie witamy się” i podstawiając pod nosek jakiś dobry smaczek odprowadzić psa już na trasę „po łuku” 🙂 Chwalić i nagradzać blisko nogi w czasie mijania się z innym psem.

    A osobno robić mu spacery luzem właśnie z takimi psami zrównoważonymi, które nie wywołują w nim aż takiej intensywnej reakcji.

    I świetnie, że zrezygnowaliście z psich spędów 😉

  74. zastanawiająca pisze:

    witam. Mam problem z szczeniakiem ma 9 tygodni,a od tygodnia jest u Nas. Juz zaakceptował otoczenie i domowników. Problem polega na tym,że podgryza ale nie mnie , męża czy 2-letnia córkę, ale gryzie i to dosłownie moja druga 6-letnią córkę. Czasami jest to w zabawie a czasami po prostu że przejdzie to ją łapie za nogi. Nie powiem, że w ogóle nie gryzie mniejszej, ale jakoś przy niej trzyma dystans. Jak mogę uchronić córkę przed nagłymi atakami:)

  75. Alicja Milewska pisze:

    Jakiej rasy to pies?
    Co robi córka, gdy pies ją gryzie?
    Co robi córka, gdy pies idzie w jej stronę?
    Czy córka często do niego mówi, proponuje zabawę?
    W jakich sytuacjach pies do niech podbiega i gryzie?
    Co Wy dorośli wtedy robicie?
    Czy pies ma jadalnego gryzaka do żucia, którego może gryźć?

  76. zastanawiająca pisze:

    piesek to Dog Argentyński. Córka bywa, że tylko przechodzi bądź leży. Gdy pies się zbliża właśnie ,już nauczona, że ugryzie próbuje się bronić uciekając czy unikając jej. staramy się by córka pod naszą opieką próbowała sama zabawę zacząć typu piłeczka czy inne zabawy, ale zazwyczaj kończy się podgryzaniem córki w nogi i ręce. że jak jest piesek rozbawiony to zazwyczaj od razu z zębami do nich biegnie, choć czasem zdarza się, że idąc podgryzie i idzie dalej.My od razu reagujemy pieska zabieramy i kończy zabawę bądź podkładamy pod nos jakąś zabawkę typu gryzak, ale on nie jest jadalny jest to gumowa piłeczka, bądź jedna z jej szmacianych zabawek.także moja córka już sama niewie czy podchodzić czy nie. ale widzę, że to wszystko jest dla pieska jako zabawa, ale zdarza się że uparcie do niej z ząbkami skacze i wtedy jest interwencja bardzo potrzebna. Proszę o radę co mogę zrobić,żeby oduczyć ja gryźć i i warczenia na córkę w czasie zabawy itp.

  77. Alicja Milewska pisze:

    Dogi argentyńskie to psy polujące. Szybki ruch w ich pobliżu może powodować uruchomienie instynktu pogoni zdobyczy. Dlatego bardzo ważnym jest, by przekonać córkę, by nie uciekała, gdy szczeniak do niej podchodzi. Niech się zatrzyma, może mieć po kieszonkach pochowane jakieś smaczki i jak widzi, że pies idzie w jej stronę, niech wyda np. komendę SIAD (wcześniej przeróbcie to wspólnie, by piesek umiał tę komendę wykonać jak ona ją wymawia, nie tylko Wy) i za wykonanie nagrodzi smaczkiem. Jeśli to będzie za trudne, niech po prostu rozsypie kilka smakołyków na podłodze i każe psu szukać, po czym odejdzie od niego.

    Raczej bym się skupiła na tym, by nauczyć psa, że leży na swoim miejscu, nie może leżeć w przejściach, itp. (Zapraszam także na forum 🙂 http://szkoleniepozytywne.pl/viewtopic.php?f=16&t=18)

    Szczeniak jest u Was krótko i jest mały. Nie wystarczy, że zabieracie pieska kilka dni, by nauczył się, że nie może tak się bawić. Trzeba to robić konsekwentnie codziennie, najlepiej mówiąc spokojnie, acz stanowczo NIE i zabierając psa w odosobnienie już w momencie, gdy podchodzi do córki w celu podgryzania. Jak już się jej wiesza na ubraniu, to jest za późno na skuteczną reakcję. W odosobnienie wypraszamy psiaka na kilkanaście sekund, nie dłużej (chyba, że piszczy za drzwiami, wtedy czekamy na chwilę ciszy), po czym otwieramy i dajemy kolejną szansę. Jeśli nie biegnie do córki, chwalimy, możemy dać coś, by pies się zajął, np. gryzaka jadalnego (to ważne, żeby pies mógł zjeść go, bo wtedy się łatwiej wyciszy). Jeśli znów próbuje podgryzać, znowu powtarzamy procedurę – WAŻNE: wszystko robimy spokojnie, nie krzyczymy na psa ani go nie szarpiemy, nawet jeśli jest to 30. raz z rzędu 🙂

    A ile pies ma spacerów dziennie? Co na nich robicie? Ile biega swobodnie bez smyczy?

  78. zastanawiająca pisze:

    dziękuję bardzo za poradę. widzę ,że Sunia reaguje na Moje „zostaw” bądź „nie” , jeśli chodzi o córkę tak jak Pani pisze pomału próbują się zapoznać ,ale jeśli ja jestem w pobliżu nie bardzo na nią skacze. Piesek jak wpada w „szał” swojej zabawy czyli skacze po kimś, podgryza, warczy czy szczeka oczywiście jako zabawa i jeśli nie reaguje biorę ją właśnie na kilka sekund i pomaga. nieraz muszę czynność powtarzać ale widzę że już wie na czym to polega. jeśli chodzi o spacery piesek ma bardzo duże podwórko dla siebie, ale poranne oraz wieczorne spacerki są długie i na nich biega, skacze, bawi się, a na podwórku również biega bawi się piłeczką. Na smyczy jest powoli uczona więc bardziej biega luzem ale zawsze blisko nogi, nie oddala się zbyt daleko. Jeśli chodzi o mnie reaguje na Moje zostaw nawet Moje kwiatuszki zaczęły odżywać, bo na początku było kiepsko , ale z czasem mam nadzieję, że wszystko powoli się ułoży, dziękuje jeszcze raz za poradę.

  79. Alicja Milewska pisze:

    Czyli ma bardzo dużo nakrecającej aktywności…. Ja bym ukróciła szaleństwa na ogrodzie, bo sunia nie ma się kiedy wyciszyć. Zamiast biegania na ogrodzie zrobiłabym 3 spacery dłuższe, w tym jeden taki godzinny z bieganiem luzem, nauką smyczy, przywołaniem i nagrodami w postaci smaczków i zabawy. Natomiast pozostałe dwa takie po prost marsz i ewentualnie przywołanie co jakiś czas. Żeby ona nauczyła się nic nie robić. Psom niepotrzebne są ogrody i bieganie większość czasu. Po spacerach bym pilnowała wyciszenia i dawała gryzaka jadalnego.

  80. zastanawiająca pisze:

    hm… po takim wybieganiu bądź po zabawie zazwyczaj na chwile obecna piesek kładzie się i idzie spać. prześpi troszkę i w sumie chętna jest do zabawy. Cały czas myślałam, że pies potrzebuje ruchu i tak zwanego zajęcia, aby się wyszaleć, a tu takie zaskoczenie. Oczywiście wezmę to pod uwagę i będę starać się aby takie wyciszenie miała. Może własnie w tym tkwi problem, że ona cały czas jest w ruchu, później odsypia i tego również od nas wymaga. spróbuje troszkę to ograniczyć i powoli przystosować jej do zalecanych porad.

  81. Ola pisze:

    Dzień dobry. Mam podobny problem. Moja cocker spanielka ma 11 tygodni i od 5 jest u nas. Nic nie jest dla niej tak „smaczne” jak dłonie, kostki i nogawki albo stopy. Nie pomaga odwrócenie uwagi inną zabawką, bo nie są tak fajne. Nawet po długiej zabawie na podwórku, wracając szarpie za nogawki. Próbowałam odosobnienia, ale po wyjściu z niego od nowa zaczyna szarpać. Na dworzu nie mam jak zastosować odosobnienia i tu jest problem braku konsekwencji. Ogólnie pies ma sporo energii a zostaje sam w domu na ok. 9 godz. dziennie (raczej nie gryzie przedmiotów domowych, chyba, że jakiś kabelek szczególnie jej podpasuje), spacer rano przed pracą a po pracy na podwórku jak długo jej potrzeba dopóki sama nie idzie do drzwi. Nie wiem jakich treningów użyć… co do nauki komend póki co ćwiczymy przywoływanie imieniem i jest dobrze. Co powinnam dalej robić by wyeliminować problem szarpania i gryzienia? Bo moje skarpetki, kapcie i spodnie i nerwy długo tego nie wytrzymają.

  82. Alicja Milewska pisze:

    Droga Olgo,
    skąd macie psa? Został wydany zdecydowanie za wcześnie i stąd problem niepohamowanego gryzienia.
    Wzięłaś psa w wieku 6 tygodni, a 7-my tydzień do właśnie rozwój umiejętności społecznych, w tym nauka hamowania gryzienia, którą może najskuteczniej przeprowadzić rodzeństwo i matka.
    Bez tego procesu mały pies po prostu NIE WIE, jak mocno można ugryźć i jak można inaczej się komunikować, niż gryząc.

    Na pewno poszukałabym w okolicy jakiegoś dorosłego, zrównoważonego psa, który potrafiłby skutecznie, ale spokojnie (np. warknąć lub kłapnąć na szczeniaka, gdy ten go podgryza, ale nie eskalowałby agresji) zdyscyplinować malucha. Z takim psem chodziłabym na długie spacery bez smyczy w otoczeniu o jak najmniejszej ilości bodźców – łąki, pola, las.

    Odosobnienie działa tylko wtedy, gdy jest stosowane do bólu konsekwentnie i tak długo, jak trzeba. Trzeba psu mówić NIE i go zamykać od razu, jak tylko próbuje łapać za Was.
    Żeby to odniosło skutek, to oprócz zamykania, koniecznie pies powinien mieć jadalnego gryzaka do dyspozycji – np. suszony penis wołowy, jakieś krtanie suszone, ścięgna achillesa wołowe, itp. Na czymś takim pies się skupi i rozładuje nagromadzone napięcie. Ja bym dawała gryzaka ZANIM pies zacznie gryźć Was. Czyli najpierw trzeba poobserwować i wyłapać te sytuacje, w których pies Was podgryza.

    A co to znaczy, że „a po pracy na podwórku jak długo jej potrzeba dopóki sama nie idzie do drzwi”? 🙂 Chodzicie na tak długie spacery? Macie swoją posesję?

    Co robicie, gdy ona Was gryzie? Co sprawia, że przestaje?

    Dużo się bawicie w aportowanie, przeciąganie sznurkiem w domu? Jeśli macie posesję, to na posesji? A na spacerach poza posesją, co robicie?

  83. Ola pisze:

    Mamy podwórko i wychodzimy z nią na spacery bez smyczy na podwórku i na zabawy, bieganie. Staram się z nią przebywać na dworzu na spacerze i zabawach na tyle długo by poczuła już zmęczenie i wtedy pokazuje to stojąc pod drzwiami domu. Kupiłam gryzaki i faktycznie już jest lepiej. Najgorzej jest rano gdy w naszym pośpiechu łapie za nogawki albo kostki, bo chce się z nami bawić. Zaczełam z nią naukę aportowania- świetnie jej idzie, naukę posłuszeństwa (leżeć, siad, zostaw) i też efekty są widoczne po kilku dniach. Sznurkiem też się bawimy.
    Jak zaczyna nas gryźć np. podczas chodu to staję i czekam aż przestanie, ale nie zawsze tak jest, wtedy staram się odwrócić jej uwagę dając inną zabawkę. Gdy gryzie jak np. siedzę albo leżę to zostaje odstawiona na podłogę.

  84. Alicja Milewska pisze:

    Trochę czasu minęło – jak tam u Was teraz? Jakieś jeszcze postępy? 🙂

  85. Kasia pisze:

    Dzień dobry. Natrafiłam na tę stronę przez przypadek ale jestem zachwycona treścią i myślę, że będę wpadać częściej. Przy okazji chciałabym zadać Pani pytanie odnośnie mojego czworonoga. Mam psa w typie TTB, prawdopodobnie mix owczarkowartego z bullowatym. Przeinteligentny i niesamowicie kontaktowy. Jak to bull uwielbia zabawy, przeciąganie, aporty itp. Largo znalazłam w lesie gdy miał około 8 miesięcy, więc nie miałam wpływu na wczesną socjalizację. W tej chwili pies ma około 6 lat. Od początku chodziliśmy na szkolenia oraz zabawy kondycyjne takie jak agility. Nauczył się podstaw posłuszeństwa, wyciszania i innych przydatnych rzeczy. Problem z jakim walczymy pojawia się podczas eskalacji emocji. Otóż, Largo bardzo nakręca się na zabawki, jest bardzo silny, energiczny i trzeba umieć się z nim bawić. Od początku wprowadzałam komendy „puść”, „moje”, „koniec”. Jednak muszę przyznać, że są one bardzo trudne do wykonania w dużych emocjach. A te eskalują gdy wyciągam aporty, freesbie lub ulubione- pullery. Dosłownie oczy mu się szerzej otwierają z zachwytu. Podczas zabawy Largo oddaje zabawki, aportuje, przeciąga się. Często jednak gdy kończę zabawę doskakuje mi do rzeczy które trzymam w dłoniach nierzadko łapiąc mnie zębami. Dużo wysiłku psychicznego kosztuje mnie opanowanie emocji i trzymanie rąk i zabawek nisko. Ostatnio jednak w emocjach pies doskoczył mi do twarzy (podniosłam pullera) i uderzył dotkliwie w wargę (bez zębów, sama siła uderzenia). Również podczas „głupawki” najlepszą zabawą jest, oprócz biegania z podkuloną kitą, łapać z rozpędu zębami i z całym impetem ładować się w człowieka (30 kg masy). Dzisiaj miałam dokładnie takie zdarzenie na spacerze. Largo „złapał głupawkę” i z pełną prędkością wycelował w moje nogi przewracając mnie na ziemię. Na szczęście było to na trawie ale impet uderzenia bardzo mnie zaskoczył. Dlatego też zaczęłam szukać informacji jak oduczyć takiej zabawy jak wbieganie w ludzi… Czy w ogóle podczas takiego wybuchu jestem w stanie kontrolować sytuację? Obawiam się, że komuś przez przypadek Largo zrobi krzywdę swoją masą. Nie miałam możliwości kontrolowania Largo jako szczeniaka, od razu był to energiczny i silny pies. Obawiam się, że mogłam coś zaniedbać. Czy ma Pani jakiś pomysł jak wzmocnić komendy „moje”, „koniec” i jak wpłynąć na Largo żeby nie proponował tak brutalnych zabaw jak „zbijak” i gryzienie podczas „głupawki”? 🙂 Będę wdzięczna za poradę. Pozdrawiam serdecznie!

  86. Alicja Milewska pisze:

    Dzień dobry!
    Chyba na stronie nastąpił jakiś błąd, bo dopiero wyświetlił mi się komentarz z lipca! 🙁

    Jak u Was? Czy Largo nadal miewa takie nastroje?

    Wydaje mi się, że problemem jest rywalizacyjne podejście do zabawy – on konkuruje z Panią o zabawkę, a nie bawi się. Być może Pani też nieświadomie buduje atmosferę rywalizacji poprzez komunikację ciałem.

    Na pewno zaczęłabym od zabawy dwoma identycznymi zabawkami i częstymi wymianami.
    Jak często daje Pani Largo wygrywać zabawy? To też ma ogromne znaczenie – jeśli pies często wygrywa, zaczyna nam ufać, bo dowiaduje się, że nie chcemu mu zabrać na zawsze tej zabawki.

    Ale żeby powiedzieć coś więcej, musiałybyśmy porozmawiać bardziej szczegółowo 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *