+48 888 516 466
kontakt@alaodjazza.pl

Kiedy już wiesz, że Twój pies umiera…

Created with Sketch.

To ten moment, w którym weterynarz zleca kolejne badanie. Kolejną wizytę u kolejnego specjalisty. To ten moment, kiedy Twój „zawszewszystkojedzący” pies odmawia wzięcia do pyska każdego możliwego rodzaju jedzenia. To moment, w którym sięgasz do desperackich prób wciskania mu żarcia do pyska na siłę, bardzo usatysfakcjonowana, gdy to żarcie jakimś cudem znajdzie się w jego żołądku. To niecierpliwe oczekiwanie i rosnąca z każdą minutą nadzieja, że tym razem biedny żołądek Twojego psa przyjmie ten kawałek. I ta bezradność, gdy jednak okazuje się, że biedny żołądek odmawia współpracy, a Ty uświadamiasz sobie, że Twój pies głoduje kolejny dzień, a leki na żołądek jakoś nie chcą zadziałać.

To ten moment, w którym każde wyjście na spacer zaczynasz od trwającego 10 minut zachęcania swojego psa do wstania, a on tylko trzęsie się cały i warczy. To ten moment, kiedy po 10 minutach decydujesz się fizycznie podnieść swojego psa i zostajesz pogryziona. Nie do krwi… Do krwi już nie ma siły gryźć. To ten moment, w którym po prostu widzisz, że Twój pies ma dość. Dość wstawania, dość jedzenia, dość Twoich starań.

To ten moment, w którym zdajesz sobie sprawę, że biedne łapy Twojego psa się pod nim załamują i boleśnie upada na chodnik. Że wstaje jakby oszołomiony tym, co się właśnie stało i obawia zrobić kolejny krok. To moment, w którym czujesz wstyd, że nie byłeś nie dość uważny,  przegapiłeś niepewny chód Twojego psa i pozwoliłeś mu upaść.

To świadomość, że Twój pies już nigdy nie pobiegnie za piłką. Nigdy już nie pójdzie z Tobą na długi spacer po łąkach. Nigdy już nie nagrodzisz go smaczkiem czy gryzakiem, które przecież całe życie tak uwielbiał. Nigdy już nie pojedzie z Tobą na pokaz psich sztuczek i nie będzie „Psem na kluczyk”. Nigdy nie pogoni za własnym ogonem. Nigdy już nie będzie wyżerał kocich kup z kuwety. Nigdy już nie przywita Cię w progu. Nigdy już nie zrobi żadnej z tych rzeczy, które doprowadzały Cię do szału. Teraz leży.

To bolesne dostrzeżenie, że radość coraz rzadziej gości w oczach Twojego psa. Widzisz, że są mętne, a gdy podchodzisz, on zamiast się cieszyć, napina się cały, bo wie, że będziesz mu coś robić. Że będziesz dawać kolejną tabletkę. Że po raz kolejny zmusisz go do wstania i zabierzesz na dwór. Że będziesz grzebać przy jego bandażu na łapie, bo ktoś za ciasno go zawiązał. Bo nawet głaskanie sprawia, że znowu ciało zaczyna się trząść.

To wtedy, gdy uświadamiasz sobie, jak wiele przez te wszystkie lata dał Ci Twój pies, a jak mało teraz możesz zrobić dla niego, żeby poczuł się lepiej. To wtedy, gdy dociera do Ciebie, że wraz z Twoim psem odejdzie praktycznie połowa Twojego życia. Że jest on długim, bogatym we wspomnienia rozdziałem Twojego życia. To pokrzepiająca myśl, że może jednak byłaś wystarczająco dobrą pańcią.

To ten moment, w którym zastanawiasz się, czy płacząc nad swoim psem nie stresujesz go jeszcze bardziej. To moment, w którym zastanawiasz się, czy on wie, że płaczesz, bo on umiera? Czy w ogóle wie, że umiera? A może jak nie będziesz nad nim płakać, to się nie dowie…?

To moment, w którym zaczynasz przeczesywać psie grupy na fejsbuku w poszukiwaniu informacji, co ludzie robią ze zwłokami…. To moment, w którym uświadamiasz sobie, że nie masz kawałka cholernej działki, na której mogłabyś nielegalnie pochować swojego psa i najprawdopodobniej będziesz musiała zapłacić, żeby jego ciało ktoś beznamiętnie wrzucił na stertę wraz z setkami innych martwych ciał, a potem nie wiadomo w sumie, co z nimi zrobił.

To wtedy, gdy łapiesz się na tym, że obawiasz się, jak Twój pies sobie poradzi TAM. Wtedy, gdy obawiasz się, czy kiedyś jeszcze się spotkacie. Obawiasz się, czy przypadkiem ta głupia zakonnica nie miała racji, mówiąc, że zwierzęta nie idą do nieba. Wiesz, że idą. Chcesz wiedzieć.

To moment, w którym Twój pies jeszcze żyje, ale Ty już wiesz, że on umiera…

 

14 komentarzy

  1. Olgierd Bruś pisze:

    Dawno nic nie sprawilo, ze sie poryczalem… Mimo, ze moje kundle sa jeszcze mlode (2 i 6 lat) to strasznie boje sie tego momentu… Wspolczuje z calego serca…

  2. Ania pisze:

    Pani Alu, najtrudniejszy czas❤️…

  3. Alicja Milewska pisze:

    Dziękuję Wam za ciepłe słowa…. Jazz odszedł za Tęczowy Most 19.02.2019. Już nic go nie boli, wierzę też że kiedyś się z nim spotkam… 🙂

  4. Molly pisze:

    Droga Pani Alu, trafiłąm na Pani wpis w smutnych okolicznościach. 19 lipca odeszła nasza ukochana Molly. Nie wiem, czy Pani pamięta obóz w Grotnikach z Joasią Bohdziun wiele lat temu. Molly to ta seterka irlandzka, która nie lubiła husky. Pamiętam Jazza i pamiętam Panią. Czytałam Pani wpis płacząc, bo z naszą sunią było dokładnie tak, jak Pani pisze. Stan zapalny w płucach, niewydolność krążenia i niewydolność nerek, walczyliśmy ponad miesiąc i już się wydawało, że uda nam się wyrwać losowi jeszcze parę miesięcy, ale się nie udało. Tak to boli, że już nie mogę się nią zaopiekować, pogłaskać, przytulić, dać coś pysznego do jedzenia. Na razie nic nie jest pocieszeniem.

    Serdecznie pozdrawiam
    Małgorzata

  5. Alicja Milewska pisze:

    Och, pamiętam Molly i ten obóz! 🙂 Pani Małgosiu, to trudne momenty, gdy zwierzaki odchodzą… Jazza nie ma już z nami kilka miesięcy, a ból powoli przygasa. Pocieszam się myślą, że kiedyś wszyscy się z nimi spotkamy… Życzę siły, na pewno da Pani radę! <3

  6. Asia pisze:

    To ten moment. Ja już wiem. On jeszcze nie wie że ja wiem, i pewnie sam nie wie. Mój cudowny owczar bandyta, dumny, silny, lojalny, wierny, od 13 lat zawsze obok mnie, zawsze wpatrzony we mnie jak w obrazek. Teraz słaby, nie je, ledwo pije, objawy jak po udarze, smutny, leżący, bez sił, bez chęci, upadający, bez reakcji.
    Oddałabym 5 lat życia za jeszcze jeden spacer po lesie, za jeszcze jeden szaleńczy bieg za piłeczką, za jeszcze jedno żebranie w kuchni o czekoladkę, za jeszcze jedną kąpiel w rzeczce, za jeszcze jedno spojrzenie mówiące : pańcia jesteś moim wszystkim. Mój ból jest poza skalą.
    Resztę życia spędzę starając się być choć w połowie tak fantastyczna, za jaką miał mnie mój pies.
    Nasz weterynarz już wie, czeka na telefon, a ja będę musiała w końcu zadzwonić, bo ile jeszcze czasu ukradnę, 5 dni, 2 tygodnie? To nie będzie godny czas, godny czas się skończył.

  7. Alicja Milewska pisze:

    Asiu, przytulam… To zawsze trudna decyzja. Pocieszam się tym, że jeszcze się z naszymi zwierzakami spotkamy gdzieś tam, kiedyś <3

  8. Maria Lawecka pisze:

    To ten moment masz ukochany chihuahua Blue ma tylko 8 latek I niestety czas mam sie z nim zegnac. Zabiera nam go ciezka choroba serduszka. Pekam ze smutku, zalu I lez moj malutki pieseczku. 😞

  9. Ala od Jazza pisze:

    Wierzę, że spotkamy nasze zwierzęta nie raz 🙂 <3 Wspólne życie jest pięknym czasem, pełnym wspólnych nauk i różnych wzbogacających doświadczeń. Życzę Wam siły i dobroci dla siebie w tym trudnym czasie zmian <3

  10. Loki pisze:

    Mój pies dzisiaj będzie uśpiony a ma tylko 6,5 lat.
    Chłoniak złośliwy nieuleczalny 😢😔😭

  11. Ala od Jazza pisze:

    Wyrazy współczucia… <3
    To musi być bardzo trudne... Jedynym pocieszeniem jest to, że nie będzie cierpiał. A kiedyś jeszcze spotkacie się 🙂 Wierzę w to!

    Życzę dużo siły i wsparcia w trudnym czasie żałoby.

  12. Loki pisze:

    Dziękuje ale to strasznie boli , tak bardzo mi go brak 😭

  13. Katarzyna pisze:

    U mnie też ten czas. Jutro o 10 przyjedzie lekarz i Lesiu odejdzie w domu. Tyle obserwacji, lęku, a ja wciąż sprawdzam czy to jest ten czas. Pozbawiam się problemu? A może od tygodni cierpi bo ja nie chcę cierpieć? Nie wiem…

  14. Ala od Jazza pisze:

    Ty znasz swojego psa najlepiej <3 Jeśli widzisz, że to już nie on, jeśli widzisz, że radość życia zgasła, to już czas.
    Trzymam kciuki za Was! <3 Myślę, że Lesiu będzie czekał na Ciebie, aż kiedyś się tam gdzieś spotkacie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *